niedziela, 1 sierpnia 2010

Krzyż Wolności!

3 Maja pisałem o tym, że zrozumienie ofiary Jezusa jest najistotniejszą rzeczą zaraz po przyjęciu ofiary Jezusa. Wtedy dumnie twierdziłem, że ją rozumiem. Tak mi się wydawało albowiem coś tam zrozumiałem.... Jednak dzisiaj po 3 miesiącach okazało się, że wciąż można zrozumieć ją jeszcze lepiej...

"Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie" - Mat 11:18

"[Chrystus] wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża" - Kol 2:14

"Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki" - Hbr 13:8

Kiedy twoje życie przypomina powódź lub pożar, kiedy pożera je nędza i słabość wtedy uświadamiamy sobie, że wszystko w życiu jest zmienne i nietrwałe. Wtedy musimy pamiętać, że krzyż Jezusa jest niezmienny. A to przecież na nim wisi nasza decyzja, że jesteśmy Bożą własnością i że Jezus odkupił nas do wolności, która jest tak samo niezmienna jak jego krzyż. Dzisiaj to właśnie zrozumiałem! Że w tym niezmiennym krzyżu jest moja gwarancja wolności i nikt i nic nie może jej zmienić, ani mnie jej pozbawić.

"A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność" - 2Kor 2:17

Jeśli więc Ducha Pański jest z nami to jesteśmy wolni! A co to jest wolność? Jest to stan niezależności od świata i jego standardów. Niezależność od wrogów i prześladowców. Stan w którym mogę iść tam gdzie chce, myśleć o czym chce (a jest to chcenie według Bożego serca) bez przymusu, kajdanów i zastraszenia. Tym właśnie jest wolność !

Wiecie można to rozumieć intelektualnie, ale ci którzy to zrozumieją duchem stają się naprawdę innymi ludźmi. Możesz mówić, że nie masz z tym problemu, ale czy na pewno? Czy naprawdę jesteś człowiekiem który może powiedzieć, że nie jest przez nic zniewolona i ograniczona? Módl się, a gdy ręka Pana dotknie cię, twoje życie zmieni się... tak jak moje. Ja dziś płakałem 50 min i pewnie bym płakał ze 3 godziny gdyby nie to, że nowe nabożeństwo się zaczynało i musiałem opuścić sale. Płakałem bo zobaczyłem przedsmak Bożego dotknięcia, powiew jego wyzwolenia. Zrozumiałem kolejną cząstkę tego czym jest krzyż. Przyszło emocjonalne, upragnione oczyszczenie. Płakałem z goryczy, ale i z radości czując miłość jego spojrzenia. Znikło wszelkie potępienie. Nawet nie zahamowało mnie to, że ludzie którzy przychodzili pytali się co się stało.... Ja rozmawiałem z Panem nie mogłem im wtedy odpowiadać (a była taka presja). Byłem w jego objęciach i nadal w nich jestem (pomimo grzechu) Dziękuję Bogu za to doświadczenie.

To co chciałem wam zostawić zawarte jest też w pieśni: Niepojęta Łaska - zapraszam do odsłuchania.

1 komentarz:

  1. Chce tylko podziekowac za Twoje slowa.Dotarly W bardzo specjalnym czsie!!

    OdpowiedzUsuń

Tutaj komentujemy temat związany z postem. Jeśli chcesz mi coś powiedzieć na inny temat napisz do mnie na janeczkomariuszrobert@gmail.com