niedziela, 26 marca 2023

Okiem fizyka: Dwa światy

Czasem zastanawiam się jak to możliwe ze świat który widzę na ulicy jest tak bardzo różny od tego co czytam w Biblii na temat tego "jak być powinno". Księga Genesis pełna jest sytuacji dzisiaj w zasadzie niemal całkowicie niespotykanych, a już na pewno będących kompletnie nieznanych ogółowi światowego społeczeństwa. 

Od czasów renesansu w zasadzie przywykliśmy do świeckiego opisu świata, który jest całkowicie pozbawiony Boga i boskiego działania w życiu ludzkości. Ludzie nauki twierdzą (a poprzez nich cała reszta ludzkości), że wszystkie obserwowane zjawiska można wyjaśnić za pomocą fizyki, chemii, biologii i innych ludzkich teorii i pomysłów. 

I rzeczywiste wiele obserwowanych zjawisk możemy tak wyjaśnić. Jest to po prostu odkrywanie zasad, które dał nam Bóg. Czy jednak rzeczywiście to co działa na ziemi będzie działać wszędzie, oraz to co NIE działa na ziemi, nie jest możliwe gdzie indziej?

Otóż NIE. W Słowie Boga czytamy bowiem, że NIEBO lub inaczej mówiąc królestwo Niebieskie jest radykalnie inne. Dotyczy to również spraw którymi zajmują się nauki przyrodnicze.

Mówiąc wprost twierdze, na podstawie tego co czytam chociażby w księdze rodzaju, że fizyka, chemia i biologia w niebie jest po prostu inna niż na ziemi. Konsekwencja tego faktu jest to że w niebie są możliwe zjawiska niemożliwe do zaistnienia na ziemi (według ziemskich reguł).

Ale czy aby na pewno na ziemi są one nie możliwe? Czytamy przecież, że działy się kiedyś takie rzeczy i to dość często, a i dzisiaj się dzieją choć na małą skalę (w porównaniu do całego świata).

Wynika to że tego, że te dwa światy (ziemski i niebiański) przenikają się i nachodzą na siebie. Świat lub wymiar królestwa Bożego nachodzi na świat ziemski - zacieniając go i sprawiając, że zasady fizyki nieba działają na ziemi nawet wbrew zasadom fizyki ziemi.

Na początku tak jednak nie było. Na początku oba te światy były idealnie zsynchronizowane, albo mówiąc wprost był po prostu jeden świat/wymiar królestwa Bożego. Jednak gdy Lucyfer zbuntował się przeciw Bogu i pojawił się GRZECH, pojawiła się przestrzeń, która była oddzielona od zasad królestwa. Tą nową przestrzeń lub wymiar nazwijmy go ziemskim Bóg dał do zarządzania CZŁOWIEKOWI, aby w niej panował (i upokarzał w ten sposób diabła).

Jak wiemy jednak LUCYFER wykradł tę władze człowiekowi poprzez skłonienie człowieka do grzechu. Od tego dnia im więcej grzechu tym mniej Boga, a ściślej tym dalej jest wymiar nieba od wymiaru ziemskiego. Dalej tzn że rzadziej się one nachodzą i tym bardziej widać rozróżnienia zasad i praw "przyrody" w nich panujących.

Od upadku Adama w Edenie do dzisiaj minęło nie więcej niż 5 tyś lat. Przez ten czas diabeł nieustannie pracował nad pogłębianiem ludzkiego grzechu. Więcej i więcej ludzi grzeszyło, coraz to mocniej i mocniej. Potop nie rozwiązał sytuacji, ustanowienie wybranego narodu, który miał zanieść światu zakon jako spis reguł i praw również.

Game changerem było dopiero zstąpienie Jezusa w ciele człowieka, który formalnie przywrócił ludziom władzę nad diabłem (choć nie wszystkim, a jedynie tym którzy akceptują jego zasady i idą za nim) oraz ustanowienie kościoła Bożego. Kościół ten faktycznie utrzymał kontakt z Bożym królestwem dlatego, że NIE grzeszył (lub grzeszył mniej). Diabeł oczywiście natychmiast powołał swoje repliki fałszywych kościołów wiec nie każdy "kościół" jest tym Bożym Jezusowym kościołem, ale to nie o tym teraz.

Dzisiaj prawdziwych uczniów Jezusa jest na świecie garstka. Tych napełnionych duchem świętym, którzy nie zgięli swoich kolan przed duchowym władcą ziemskiego wymiaru można by pewnie pomieścić na jednym większym stadionie. Nie mówię, że tylko oni będą zbawieni, ale mówię o tych którzy aktywnie operują w wymiarze królestwa Bożego. Głównie dlatego, że płacą za to cenę ujarzmiania swojego działa i radykalnego posłuszeństwa Bogu wbrew naporowi umysłu i duchowi czasów.

Jeśli wiec na ziemi żyje dziś 9 mld ludzi z pośród których powiedzmy 90 tyś ma kontakt z wymiarem nieba to jak blisko jest niebo? No raczej daleko... czy w takich warunkach mają szansę manifestować się zjawiska zgodnie z fizyką nieba? 

TAK, mogą. Dlaczego wiec ich nie widzimy? Bo po pierwsze sami nie chcemy płacić ceny, aby stać się jednym z tych 0,001%, a po drugie otaczamy się ludźmi z tej drugiej grupy.  

Mówiąc inaczej. Jeśli urodzimy się w mieście, które ma 100 tyś mieszkańców i wszyscy oni będą mówić wyłącznie po angielsku, a tylko jeden będzie umiał mówić w języku polskim to czy prawdą będzie gdy powiemy, że język Polski nie istnieje? Nawet jeśli kilka tysięcy z tych mieszkańców słyszało przemowę w tym języku i znają oni prawdę co do istnienia tego języka to czy oni przekonają tych którzy go nie słyszeli? Jaka jest szansa, że my urodzeni w tym mieście uwierzymy gdy ktoś nam powie, że język którego nigdy nie słyszeliśmy faktycznie istnieje i że każdy może się go nauczyć? Jaka jest szansa, że żyjąc w takim mieście nauczymy się tego języka, aby nim biegle operować?
A jaka jest szansa, że powiemy sobie: "Ten język to zmyślona historyjka. Nie ma innego języka niż angielski." albo "Uczenie się tego języka jest za trudne dla mnie. Koszty są zbyt duże."

Dlaczego my dziś w XXI wieku mówimy, że wskrzeszenia są niemożliwe? Że rak nie może zniknąć w ciągu minuty? Że amputowana ręka nie może odrosnąć? Że umarli nie mogą wstać w martwych? Że Bóg nie może zesłać deszczu ze złota? Że człowiek nie może żyć bez jedzenia i wody? Że nie da się czytać w cudzych myślach? Że nie da się przenieść z jednego kraju do drugiego w ciągu minuty?

Mówimy tak, bo te rzeczy w wymiarze ziemskim są niemożliwe ze względu na reguły, które ustanowił sam Bóg (a my nazywamy je fizyką), a wymiaru Bożego, który je umożliwia po prostu nie znamy. 

Każdy jednak MOŻE go poznać. Wystarczy oczyścić umysł z uprzedzeń, otworzyć Biblię, zacząć czytać i przyjąć do serca to co Duch Święty zacznie nam przez tą Biblie wkładać. Prawdę o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. A przede wszystkim o Bożej nieskończonej miłości wobec każdego - także wobec ciebie.