Choć żyjemy w Nowym
Przymierzu Boga z ludźmi opartym na ofierze Jezusa Chrystusa, w
którym obowiązuje m. in. powszechne kapłaństwo (1P 2:9) Stare
przymierze wciąż jest dla nas źródłem wielu mądrości i wiedzy
na temat charakteru Boga, jak i metafor opisujących życie duchowe,
do którego zostaliśmy przez Jezusa powołani.
Chciałbym dzisiaj
pokazać, w jaki sposób każdy z nas który narodził się na nowo z
ducha (J 3:5) zostaje powołany do służby Bożej na przykładzie
proroka Ezechiela.
„[...] doszło słowo
Pana Ezechiela, syna Buziego, kapłana, w ziemi chaldejskiej nad
rzeką Kebar, a ręka Pana spoczęła tam na nim. I spojrzałem, a
oto gwałtowny wiatr powiał z północy i pojawił się wielki obłok
[…tu opis wizji Ezechiela...],
tak wyglądał wokoło blask tego, co pojawiło się jako chwała
Pana; gdy ją ujrzałem, upadłem na twarz. I
słyszałem głos tego, który przemówił:
- Synu człowieczy!
Stań na nogi, a będę z tobą rozmawiał!
A gdy przemówił do
mnie, wstąpił we mnie Duch i postawił mnie na nogi,
i słyszałem tego, który mówił do mnie." - Ez 1:3-4,28;
2:1-2
Chwała Pana, którą
ujrzał Ezechiel w postaci orszaku czterech żywych istot oraz tronu
Bożego i postaci człowieka obok tronu sprawiła, że ciało
Ezechiela nie mogło ustać na równych nogach i jak czytamy Ezechiel
„upadł na twarz”. Tu pozwolę sobie na ważną dygresję.
Padanie na twarz w
starym i nowym testamencie jest dość powszechne. W większości
przypadków towarzyszyła jej (a raczej poprzedzała) silna obecność
chwały Bożej. Ponieważ Chwała Boża ze swojej natury tak jak Bóg
jest duchem (2Kor 3:17), można ją odczuć jedynie duchem, którego
ma każdy człowiek. Aby to zrozumieć, musimy zgodzić się ze
stwierdzeniem, że oprócz ciała i duszy (emocji) mamy również
ducha.
„Ukształtował
Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech
życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą” - 1Moj 2:7
„A myśmy otrzymali
nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z
Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. (13)
Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w
słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy
duchową miarę" -1Kor 2:12-13
„Chcę dowiedzieć
się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście
Ducha, czy przez słuchanie z wiarą?” - Gal 3:2
Powyższy
werset z listu do Rzymian uczy nas, że to, co jest duchowe, jest w
sprzeczności z tym, czego chce „ciało” w sensie nasza
cielesność, ale również, zwłaszcza gdy zstępująca chwała lub
moc Boża jest na tyle silna (tzn. jej przejaw w danym momencie jest
wystarczająco silny) aby naszego biologiczne ciała nie były w
stanie tego wytrzymać. Wtedy zaczynają się z nim pewnego rodzaju
„kłopoty” np. „upadek na twarz”. Sam już kilkakrotnie
doświadczyłem takiego stanu, więc wiem, o czym mówię. Choć ja
doświadczyłem go ledwo kilka razy, to znam wielu (jak choćby moja
kochana małżonka) którzy ten stan doświadczają bardzo często.
Każdy na inne dary łaski i każdemu Bóg daje, jak chce (1Kor
11:12). Wracając jednak do Ezechiela, zwróćmy uwagę na jeszcze
jeden szczegół z cytowanego już wersetu:
„I rzekł do mnie:
Synu człowieczy! Stań na nogi, a będę z tobą rozmawiał! A
gdy przemówił do mnie, wstąpił we mnie Duch i postawił mnie
na nogi, i słyszałem tego, który mówił do mnie."
- Ez 2:1-2
Zwróćmy
uwagę, że Bóg nie chciał rozmawiać z Ezechielem, gdy ten leżał
na ziemi powalony chwałą Boga. Zawsze, gdy czytamy o tym, że ktoś
upadł na twarz przed Panem zgięty mocą Bożą lub bojaźnią i
szacunkiem, Bóg zawsze nakazał mu wstać! Ważne, abyśmy
zrozumieli, że nie kazał mu wstać dlatego, że uważał, że jest
to złe, ale dlatego, że chciał wydobyć z człowieka szacunek
również do samego siebie, a także nierzadko skupić jego
uwagę, gdyż mówił rzeczy ważne! A jak wiadomo w zachwyceniu,
które często towarzyszy stanowi „leżenia na twarzy” nie
towarzyszy koncentracja.
Zwróćmy
uwagę też na to, iż Bóg pomógł Ezechielowi wstać!
Post ten powstał w sumie dzięki objawieniu, jakie dotarło do mnie,
że Pan nie raz podźwignął mnie z niedoli i użalania się nad
sobą po to, aby stojąc
w pozycji zwycięscy móc uważnie słuchać tego, co On do
mnie mówi i czego ode mnie oczekuje. Nawet psychologia udowadnia, że
jeśli się garbimy, to nasze poczucie godności maleje, natomiast
jeśli wypinamy pierś wysoko do góry nasza [naturalna] wiara w
powodzenie i sukces rośnie. Nawiasem mówić właśnie dlatego
ulubioną strategią diabła jest gnębienie i wmawianie nam, że nie
jesteśmy nic warci, ale o tym możecie poczytać np. w poście
Uzdrawiająca
Prawda.
„A gdy przemówił
do mnie, wstąpił we mnie Duch i postawił mnie na nogi, i słyszałem
tego, który mówił do mnie. I rzekł do mnie: Synu człowieczy!
Posyłam cię do synów izraelskich, do narodu buntowników, którzy
zbuntowali się przeciwko mnie, zarówno oni, jak i ich ojcowie
odstąpili ode mnie i odstępują aż do dnia dzisiejszego, do nich
cię posyłam, a ty mów do nich, a oni - czy będą słuchać, czy
nie poznają, że prorok był wśród nich" – Ez 2:2-5
Z powyższego fragmentu
słowa Bożego widać, że Pan powołał Ezechiela na proroka, co
było już zaplanowane od początku świata (Ef 1:4). Bóg, aby mógł
powierzyć mu to wcale nie łatwe zadanie, musiał sobie odpowiednio
Ezechiela „przygotować”. W Piśmie świętym nie ma niestety,
nic o tym jak wyglądało życie Ezechiela przed powołaniem, co
przekonuje mnie, że to nie miało dla Boga żadnego znaczenia. Tak
samo, jak w przypadku Izajasza, Apostołów, jak i wszystkich innych
proroków, a także ludzi nowego przymierza, jakimi jesteśmy ja i
ty, Bóg chcąc ich i nas użyć, musi najpierw oczyścić nas z
grzechu, duchowych związań i cielesnych nawyków. To oczywiście
dokonuje się najpierw na krzyżu Golgoty poprzez przyjęcie ofiary
pojednawczej nas z Bogiem, którą jest śmierć Jezusa Chrystusa,
kiedy to przez łaskę, a nie uczynki (Ef 2:8-9), nasz duch
zmartwychwstaje wraz z Jezusem (Rz 6:11). Potem zaś poprzez nasze
czyny (Mt 5:16) podczas wieloletniego procesu (na który był wysłany
każdy sługa Boży) na który składa się krzyżowanie
cielesności i karmienia się słowem Bożym, które wydaje w nas
owoc ku przemianie nas na Boży charakter (Rz 7:5-6) nadający się
do reprezentowania Boga w służbie podobnej, jaką dostał Ezechiel.
Nie ma sensu bać się tego procesu lub uciekać przed nim, gdyż
stoi, zanim sam wszechmocny Bóg, który jest przecież żywą
miłością. On nas zna (2Moj 33:12) więc czyni ten proces w sposób
jak zawsze doskonały. Delikatny na miarę naszej wytrzymałości, a
jednak skuteczny i nieustępliwy. Zobacz też post Jak
Glina w Piecu oraz Wszystko
z powodu Miłości.
Oczywiście wszyscy
prorocy działający dla Boga w czasach przed pojawieniem się Jezusa
Chrystusa i przed jego ofiarą musieli być oczyszczeni w inny sposób
niż my. Nas to jednak nie dotyczy. Dla dociekliwych jako ciekawostka
zdradę, że sposobem tym było, nazwijmy to „chwilowe pochwycenie”
i przemiana ich ducha nie tu na ziemi (gdzie nie było jeszcze
wylanego Ducha Świętego) ale bezpośrednio przed tronem Bożym.
Ezechiela również to nie ominęło. Jak czytamy dalej:
„I rzekł do mnie:
Synu człowieczy! Zjedz to, co masz przed sobą; zjedz ten zwój i
idź, a mów do domu izraelskiego. A gdy otworzyłem usta, dał mi
ten zwój do zjedzenia. I rzekł do mnie: Synu człowieczy! Nakarm
swoje ciało i napełnij swoje wnętrzności tym zwojem, który ci
daję! Wtedy zjadłem go, a on był w moich ustach słodki
jak miód” - Ez 3:1-3
„Nadto rzekł do
mnie: Synu człowieczy! Wszystkie moje słowa, które będę mówił
do ciebie, przyjmij do serca i słuchaj uszami!” - Ez 3:10
Te wydawałoby się
proste instrukcje dla Ezechiela wcale nie były proste. Jak czytamy w
wersecie 14 trzeciego rozdziału, Duch znowu musiał podnosić
Ezechiela z ziemi, na którą upadł po usłyszeniu tych słów.
„A Duch podniósł
mnie i porwał z sobą. I szedłem w zaprawionym goryczą podnieceniu
ducha, a ręka Pana mocno mi ciążyła. I przybyłem do Tel-Abib do
wygnańców mieszkających nad rzeką Kebar, i przebywałem tam
osłupiały siedem dni wśród nich” - Ez
3:14-15
Przy okazji zwrócimy
uwagę, że obecność Boża, która jest w stanie „zagiąć i
powalić” nasze biologiczne ciała, często czyni w nas trwałe i
pożądane zmiany na lepsze. W wersecie 9 czytamy bowiem, że
Ezechielowi „opłacało się” być „powalonym” przez Boga.
„Jak diament
twardszy niż krzemień uczyniłem twoje czoło. Nie bój się ich i
nie drżyj przed nimi, gdyż to dom przekory!” - Ez 3:9
Czy więc gdybyś był na miejscu Ezechiela, rwałbyś się do służby Bogu, czy może raczej próbował, byś się wykręcać jak Mojżesz (2Moj 4:13) czy Jonasz (Jon 1:3)? Jezus nasz pan powiedział:
„Jeśli ktoś chce
pójść za Mną [by być uczniem moim], niech się wyrzeknie samego
siebie, weźmie swój krzyż i wyrusza w moje ślady. Bowiem kto by
chciał zbawić [po swojemu]
duszę swoją [ten] zatraci ją. Kto zaś
zatraciłby duszę swoją dla mnie i dla
Dobrej Nowiny ten ją ocali od śmierci” - Mk 8:34-35
„I rzekł
Piotr do niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą.
A Jezus odpowiedział mu: Zaprawdę
powiadam wam, nie ma takiego, kto by opuścił dom albo braci, albo
siostry, albo matkę, albo ojca, albo dzieci, albo pola dla mnie i
dla ewangelii, który by nie otrzymał stokrotnie, teraz, w doczesnym
życiu domów i braci, i sióstr, i matek, i dzieci, i pól, choć
wśród prześladowań, a w nadchodzącym czasie żywota wiecznego”
- Mk 10:28-30
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tutaj komentujemy temat związany z postem. Jeśli chcesz mi coś powiedzieć na inny temat napisz do mnie na janeczkomariuszrobert@gmail.com