poniedziałek, 23 września 2013

Posłowie Pojednania

Ostatnio rozważałem fragment z 2 listu do koryntian 5:18-20. Wiele razy czytałem ten fragment i bezrefleksyjnie przelatywałem go, myśląc, że nie ma on w sobie nic głębszego. A jednak gdy zacząłem czytać go w wersji dosłownej, uświadomiłem sobie, jak bardzo go nie rozumiałem....

Wersja z biblii warszawskiej:
A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania, to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem” 2Kor 5:18-20.

Służba pojednania zlecona przez tego, który pojednał świat pełny grzechu ze sobą, czyli doskonałą świętością brzmi na pierwszy rzut oka dość przerażająco. To tak jakby ktoś, kto dokonał połączenia ognia z wodą albo serca z rozumem oczekiwał, że teraz my chrześcijanie mielibyśmy dokonywać podobnych (niemożliwych do wykonania) rzeczy. Np. pojednywać skłócone śmiertelnie siostry albo nawet dwa narody (np. Korę Pn i Pd). Czy my w ogóle możemy dorównać Bogu i tego dokonać? 

Otóż TAK. Możemy.

Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani” - Mat 5:9

Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi” - Rz 8:14

Zobaczmy. Jak wiemy Duch Boży, który jest w nas, mówi do nas i objawia nam wolę Ojca (1J 4:17). Jeśli więc słuchamy głosu jego (Joz 24:24) i wykonujemy, stajemy się jego dziećmi, a więc i jego pracownikami, ludźmi mądrymi, na których on może polegać.

Każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce” - Mt 7:24

Jeśli więc jesteśmy dziećmi (synami/córkami) to znaczy, że wykonujemy pokój. Dosłownie, ubiegamy się oń i ścigamy go. Dążymy wszystkimi możliwymi środkami, aby panował pokój. Czasem nawet kosztem samego siebie (a najczęściej naszego ego, które Jezus nakazał nam krzyżować).
Oczywiście pokój, który jest bardzo ważną rzeczą w sercu Boga, nie narusza nigdy jego sprawiedliwości. Pamiętajmy, że sam Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny i Książę Pokoju (Iz 9:5) Jezus Chrystus powiedział:

Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz” - Mt 10:34

Nie chcę się skupiać na tym, za bardzo, aby nie tracić głównego wątku, jednak z grubsza wyjaśnię tę dość trudną w zrozumieniu dla początkującego wypowiedź. Otóż Jezus nie przynosi nam polecenia, abyśmy pozwalali wszystkim, aby nas wykorzystywano i maltretowano nas, aby też nie daje polecenia świętej WOJNY, że wszystkimi kto jest nie po naszej stronie. Jezus uprzedza nas, że jego osoba wywołuje podziały. Świat doczesny, który niestety leży w rękach diabła tak bardzo nienawidzi Jezusa, że będzie nienawidził również tych, którzy są jego. I stąd też pokój nie zawsze jest możliwy, jednak mamy do niego dążyć!

Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” - J 15:19
Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie” - Rz 12:18

A więc wracając, zacytuję teraz dosłowną wersję początkowego wersetu.

A wszystko to jest z Boga, który pojednał nas z sobą samym przez Chrystusa i dał nam służbę pojednania, jako że Bóg w Chrystusie stał się pojednującym świat z sobą samym, nie zliczając im ich grzechów, oraz tym który położył w nas słowo pojednania. W imieniu Chrystusa, jako Boga [aktywnie] przywołującego [do siebie] poprzez nas, jesteśmy [jego] posłami. [I dlatego] w imieniu Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem” - 2Kor 5:18-20 (dosł)

Przyjrzyjmy się uważnie. Bóg nadaje nam SŁUŻBĘ pojednania (dosł. ciągnięcia ku innym) lub inaczej mówiąc służbę „pojednywania” każdego z każdym wliczając w to także i nas. Daje nam też SŁOWO pojednania, a więc Ducha Św. który przypomni nam wszystko to, co mówił Jezus. Daje nam więc zadanie i narzędzia. W pewnym sensie daje nam też nową tożsamość. Albowiem jak wynika z powyższego: „W imieniu Jezusa […] jesteśmy jego posłami”.

Niektórzy bibliści uważają, że sformułowanie „W imieniu Jezusa” w tym przypadku oznacza dosłownie „W jego miejsce” (pod jego nieobecność, w zamian). Biblia uczy nas więc że tak jak Jezus pojednał grzeszny świat ze świętym Bogiem, tak i my możemy pojednywać ludzi ze sobą, a nie tylko ludzi, ale i całe narody, gdyż sam Pan powiedział przecież:

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do Ojca” - J 14:12

Czy chcesz tego, czy nie, od dnia, w którym wyznałeś, że Jezus Chrystus jest twoim Panem i przyjąłeś ducha świętego do swojego wnętrza, stałeś się posłem pojednania. Nie jest to jednak wcale zła rola. Nawiązując do Mt 5:9, to jest to nawet rola błogosławiona. Niestety choć błogosławiona nie jest ona wcale łatwa.
O ile działania na rzecz pojednania Korei Pn z Pd brzmią jeszcze jako tako w zasięgu (zwłaszcza jak pomyślisz, że stoi za tobą potężny Bóg) to np. działania na rzecz pojednania skłóconego od 20 lat ojca z wujkiem brzmią o wiele gorzej co? A pojednanie SIEBIE (co wierze się z wybaczeniem) z twoim największym wrogiem, który np. poderwał twoją niedoszłą dziewczynę lub podkablował cię szefowi w pracy, brzmi już całkiem niemożliwie ?

Nie martw się. Wzmocniony nowym, odnowionym przez Chrystusa duchem możesz zdziałać naprawdę wiele. Ja sam jestem tego najlepszym przykładem. Bóg jest Bogiem cudów i potrafi pomóc ci pojednać nawet najbardziej zatwardziałe osoby, jeśli tylko mu na to pozwolisz i będziesz uparcie dążyć do odrzucania natury świata i zewnętrznego cielesnego człowieka, a przyoblekać się w tego wewnętrznego duchowego pełnego natury Chrystusa i miłości, która przykrywa wiele grzechów. Jeśli dalej uważasz, że brak ci sił do tego typu działań lub stoi ci przed oczami osoba, z którą powinieneś się pojednać, jednak nie umiesz tego zrobić (tak jak ja przez 10 lat w stosunku do własnej mamy) polecam ci modlitwę i rozmowę z dojrzałym chrześcijaninem. Możesz też poczytać inne posty na tym blogu, na podobne tematy zaczynając od posta Wiata w Chrystusa. Jeśli chcesz, możesz również napisać maila do mnie z prośbą o modlitwę i poradę.

Wracając do meritum. Z godnie z definicją słownikową poseł jest to przedstawiciel dyplomatyczny reprezentujący swoje państwo (królestwo niebieskie) i swojego króla (Bóg) w obcym państwie (świat) lub wobec obcego monarchy (diabeł).

Czy jesteś gotowy do przyjęcia tej roli? Jeśli chcesz stawać się uczniem Chrystusa i chcesz, aby twój wpływ na świat rósł, oraz jeśli chcesz, aby twoja rodzina przemieniała się z godnie ze standardami Bożego królestwa (zbawienie i błogosławieństwo) to gwarantuje ci, że bycie posłem pojednania przybliży cię do tego szybciej, niż byłbyś w stanie uwierzyć.

Nie pełniąc służby dla oka, jakobyście chcieli ludziom się przypodobać, lecz jako słudzy Chrystusowi, którzy pełnią wolę Bożą z całej duszy, służąc dobrą wolą jako Panu, a nie ludziom, wiedząc, że każdy, czy niewolnik, czy wolny, otrzyma od Pana zapłatę za to, co dobrego uczyni” - Ef 6:6-8


wtorek, 23 lipca 2013

"Żydzi - naród przyszłości" Recenzja książki

Ostatnio przeczytałam książkę Ulfa Ekmana „Żydzi naród przyszłości”. Z pozoru kolejna książka o historii narodu Żydowskiego. Ale tylko z pozoru. Książkę czyta się świetnie. Jest napisana lekko i kompetentnie. Autor, świetnie opisuje przyczyny i ciągi przyczynowo – skutkowe. Jedynie tak z patriotycznego punktu widzenia można się przyczepić do poruszanej kwestii polskiej, ale o tym dalej.

W książce, na początku autor porusza kwestię powstania Narodu Żydowskiego, czyli wyjście z Egiptu, nadanie prawa, ukształtowanie mentalności. Dodatkowo jest świetna część poświęcona Bożej wierności względem Żydów. I ta część jest chyba moją ulubioną. Bóg jest wierny. To Jego permanentna cecha. Kompletnie niezmienna. A wybranie Żydów na ukochany naród jest wieczne i niezmienne jak sam Bóg. Ekman umiejętnie wprowadza wiele cytatów na poparcie tego, co pisze, więc nie można mu zarzucić manipulowania Pismem.
Kolejnym rozdziałem jest Ziemia. Ten rozdział poświęcony jest terytorium państwa Żydowskiego. Krok po kroku od Abrahama autor pokazuje, jak to się stało, że konkretne tereny trafiały pod panowanie Żydowskie.
W kolejnych rodziałach autor pokazuje powstanie antysemityzmu. Co może niektórych zaskoczyć, istnieje również antysemityzm chrześcijański. Tu zainteresowanych odsyłam do książki. Przecież nie mogę opisać całości, bo przecież nie byłoby po co jej czytać, a recenzja ma raczej zachęcać.
Bardzo ciekawy jest też dodatek z chronologicznym przedstawieniem historii narodu Izraelskiego począwszy od 2000 p.n.e. (Abraham) aż do 2003 n.e. kiedy to książka ukazała się drukiem w USA, oraz kilka mapek i zestawień demograficznych.

Dla kogo jest ta książka? Dla każdego, kto choć trochę jest zainteresowany tematyką żydowską. Książka jest biblijna to raz. Dwa jest pisana z perspektywy chrześcijańskiej, a nie żydowskiej i ich kulturowego bla bla. Chrześcijańskie ujęcie historii narodu wybranego przez Boga na wieki, ujawnia (dla niektórych może zaskakującą) role Izraela dla samego chrześcijaństwa. Książka obala schematy, w których wyrośliśmy, pokazuje kim Żydzi byli, są i będą w historii zbawienia całej ludzkości, oraz kim są w planie Boga dla świata i ludzi.

Niestety Polska jest przez Ekmana wrzucona do jednego worka z Rosją w kontekście antysemityzmu. Ekman przywołuje nawet pogrom Żydów w Płocku z okresu międzywojennego. Osobiście mam na ten temat trochę do powiedzenia.  W XVI w. Polska była nazywana Rajem dla Żydów. Na terenach polskich żyło wtedy ok. 80% światowej populacji Żydów. W XVII w. Polska była drugim po Turcji skupiskiem Żydów w Europie i ich liczebność szacuje się na pół miliona. XVIII w. jak wiemy, był czasem rozbiorów. Ciężko tu mówić o tym, jak Polacy traktowali Żydów, ponieważ ludność zaczęła się mieszać, a polityka społeczna nie była polityką polską, a państw zaborczych. Jednakże w XVIII w. tuż przed zaborami Żydzi liczyli sobie 800 tyś. i stanowili 8% społeczeństwa polskiego. Rzeczywiście najgorsza sytuacja była w zaborze rosyjskim. W XIX w. na terenach polskich mieszkało ok. 4 mln Żydów co stanowiło 4/5 światowej populacji. Po odzyskaniu niepodległości Polskę zamieszkiwały 3 mln Żydów, co stanowiło jedną z największych społeczności na świecie. Mówiono głośno o pogromach, ale wysłannicy mający zbadać sytuację Żydów w międzywojennej Polsce stwierdzi, że incydenty były rozdmuchane a sytuacja Żydów w Polsce jest lepsza niż w państwa ościennych, a największe pogromy odbywają się nie w Polsce, a na Ukrainie. W 1921 populacja Żydów stanowiła 10,5% całej ludności Polski.

Jako ciekawostkę dodam, że 6339 odznaczeń Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata (najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom) należy do Polaków. Stanowi to 26% wszystkich do tej pory przyznanych odznaczeń i tym samym stawia Polskę jako najliczniej reprezentowany kraj. Myślę więc że nazwanie Polski jako całości krajem antysemickim jest grubym przesadzeniem.

Podsumowując przymykając oko na niezrozumienie autora szczegółów Polskiej relacji z Izraelem i przemycane zafałszowania historycznych wynikających jak się domyślam z niewiedzy książka jak najbardziej nadaje się do polecenia zwłaszcza tym który odczuwają dziwną (i nie Bożą) niechęć do narodu wybranego.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Szkoła Ufności

Bóg jest Bogiem, który jest zainteresowany pomaganiem swoim dzieciom i odpowiadaniem na ich potrzeby i pytania o przyszłość. Aby jednak usłyszeć Boży głos, często trzeba „chcieć” go usłyszeć i po prostu dać Bogu szansę.
Owszem Duch święty będzie cię delikatnie przekonywać, aby odłożyć swoje obowiązki na chwilę albo wszystkie inne czynności, które diabeł rozpaczliwie chce ci w tym momencie podsunąć pod nos (on już wie, że Bóg do ciebie dzwoni).

I właśnie tak ostatnio miałem. Miałem silne duchowe przeczucie, że duch święty chce mi coś powiedzieć, i jednocześnie duszewno-emocjonalną chęć użalania się nad sobą jako opozycja do słuchania Boga. W końcu jednak podjąłem męską decyzję. Siadam do biblii i nie obchodzą mnie już okoliczności.
Od pierwszej chwili Bóg pokierował mnie do księgi Królewskiej, gdzie trafiłem na bardzo ciekawe świadectwo godne naśladowania. Tym postem spróbuję wam przekazać, co Bóg powiedział do mnie z trzech rozdziałów tej księgi.

W trzecim roku panowania Ozeasza, syna Eli, króla izraelskiego, [w Jerozolimie] objął władzę królewską Hiskiasz, syn Achaza. Miał dwadzieścia pięć lat, gdy objął władzę królewską, a dwadzieścia dziewięć lat panował w Jeruzalemie. Czynił on to, co prawe w oczach Pana, wszystko tak, jak czynił Dawid, jego praojciec” - 2Krl 18:1-3

Na Panu, Bogu Izraela, polegał, tak że nie było po nim takiego, jak on w gronie wszystkich królów judzkich, ani w gronie jego poprzedników. Był przywiązany do Pana i nie odstępował od niego, przestrzegając przykazań, jakie Pan nadał Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim, wszystko, co przedsięwziął, wiodło mu się” - 2Krl 18:6-7

„On to zniósł świątynki na wyżynach, potrzaskał słupy i rozkruszył węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz; do tego bowiem czasu synowie izraelscy spalali mu kadzidło, nazywając go Nechusztan” - 2Krl 18:4

„Zbuntował on się przeciwko królowi asyryjskiemu i wypowiedział mu poddaństwo. On to pobił Filistyńczyków aż do Gazy i jej okręgów, od wieży strażniczej aż do grodu warownego” - 2Krl 18:8

Hiskiasz został królem, gdy miał mniej więcej tyle lat co ja teraz. Zastał kraj w głębokim kryzysie, będący lennikiem Asyrii, a co gorsze pogrążony w głębokim bałwochwalstwie, które drażniło Boga, zwiastując jeszcze gorsze następstwa. Dzieciństwo Hiskiasza też nie było udane. Jego ojciec był tak wielkim bałwochwalcą, że posuną się nawet do tego, iż zamordował swojego syna (brata Hiskiasza) na ofiarę dla bałwanów. Jak to się stało, że Hiskiasz przeżył, a ponadto zachował wiarę w jedynego Boga, pozostaje kwestą domysłów, jednak faktem jest, że Hiskiasz nie poszedł w ślady ojca i wyciągnął kraj ku świetności.

To na co najbardziej chcę zwrócić uwagę to opis szkoły duchowego dorastania Hiskiasza, która zaowocowała wspomnianym wyżej świadectwem o ufności Panu. Szkoła ta zaczęła się dla Hiskiaszowi zaraz po tym, jak awansował na liście diabła jako największe zagrożenie jego planów niszczenia ludzkości i odwracania ich od Boga (stało się to po zniszczeniu bożków i świątynek, które diabeł tak długo budował i które tak skutecznie drażniły Pana). Diabeł chce, aby ludzie cierpieli i aby byli jak najdalej od Pana. Co prawda moc diabła jest ograniczona, ale wciąż może nas zastraszać. To właśnie przydarzyło się Hiskiaszowi.

Jak czytamy diabeł posłał Sancheryba króla Asyrii, aby zdobył Samarię ówczesną stolicę Izraela (na co Bóg dał zgodę, patrz post Suwerenność Boga), a potem miasta Judejskie, które nie zdążyły jeszcze zregenerować się po fatalnych rządach ojca Hiskiasza. Zwróćmy uwagę, że diabeł nie czekał, aż reformy Hiskiasza przyniosą błogosławieństwo narodowi, tylko atakował od razu, gdy naród był jeszcze słaby.

Hiskiasz jak każdy Boży mąż musiał uczyć się swojej wiary i nie od razu miał jej pełnię. Popełnił wiele znanych nam błędów (a już na pewno mi). Próbował m.in. przekupić króla Asyryjskiego dając mu daniny, jednak nic tym nie osiągnął. To uczy nas, że diabła nie da się przekupić. Jego cel to nasza duchowa śmierć wiec pozbawianie się dóbr na jego rzecz jest czystą głupotą. Hiskiasz zrozumiał to dopiero, gdy był już lżejszy o całe zgromadzone złoto i srebro (lepiej późno niż wcale). Próbował też szukać pomocy w naturalnych (tzn. światowych) rzeczach. Naturalny sojusznik tzn. Izrael był już na kolanach w powodu swoich grzechów, więc sięgnął do Egiptu. Zwróćmy uwagę jak bardzo jest to krok wstecz w stosunku do tego co chciał Bóg, który wyprowadził ich z stamtąd nazywają go „domem niewoli”. Biblia uczy, że naturalne rzeczy nie przynoszą nam ratunku, tak więc Egipt również nie pomógł Hiskiaszowi. Zaczęła się więc jego czarna godzina, która jak się okazało, miała stać się punktem jego duchowej przemiany.
Jak czytamy, ponad 185 tyś. żołnierzy podeszło pod bramy Jerozolimy, w której nie było z byt wielu obrońców. Diabeł wiedział jednak że miasta chronią nie ludzie, ale wszechmocna ręka Pana i czekał, aż Hiskiasz upadnie w duchu na tyle, aby po prostu się poddać. Rozpoczął się wiec jedyny atak, który był dozwolony: Szyderstwo, kłamstwo, zastraszanie, przekupstwo i manipulacja!

W 2Krl 18:19-35 czytamy, jak to Sancheryb król Asyryjski naśmiewa się z Hiskiasza, próbując podburzyć przeciwko niemu lud, wypowiadając kłamstwa, oszczerstwa, a nawet oferując złudne bogactwa dla oczu i uszu. Jak nie przez zastraszenie to przez przekupienie albo manipulacje faktami, w których naprawdę ciężko jest odnaleźć prawdę byle by tylko osłabić wiarę i pozycję Hiskiasza. Swoją drogą czytając to kilkukrotnie, dochodzę do wniosku, że diabeł jest po prostu żałosny. Niestety, gdy uświadomiłem sobie, że diabeł mówi te same rzeczy do mojego życia i często im ulegam, już nie było mi tak do śmiechu.

Rodząca się ufność do Pana w Hiskiaszu była na tamtym etapie w stanie przynajmniej nie wdawać się z diabłem w dyskusję i kazać robić to samo ludowi. Oczywiście pokutował on też za grzechy i posłał listem do proroka o pomoc Bożą. Bóg jest wierny więc, gdy został zapytany, odpowiedział od razu:

Tak mówi Pan: Nie bój się tych słów, które słyszałeś, a którymi lżyli mnie pachołcy króla asyryjskiego. Oto Ja natchnę go takim duchem, że gdy usłyszy pewną wieść, powróci do swojej ziemi, a Ja sprawię, że padnie od miecza we własnej ziemi” - 2Krl 19:6-7

Czy myślicie, że diabeł tak łatwo ustępuje? Czy wiara Hiskiasza wzrosła na tyle, aby definitywnie wykopać diabła? Wzrosła na pewno, gdyż słowo Boże nigdy nie wychodzi z ust Bożych, nie wydawszy owocu, jednak Hiskiasz wciąż wierzył za mało i diabeł po krótkim czasie powrócił i robił to samo (diabeł jest naprawdę żałosny choć niestety mimo wszystko piekielnie skuteczny z powodu swojej nieskończonej determinacji).
Tak samo jest z naszym życiem. Dopóki definitywnie nie uodpornimy się na szyderstwa i kłamstwa diabła lub nie zbierzemy na tyle dużo wiary, aby go definitywnie wykopać z naszego życia, będzie on wracać aż do samego końca świata i nigdy mu się to nie znudzi, aby nas dręczyć. Musimy zrozumieć, że on po prostu nas nienawidzi i nie ma w nim ani kropli litości czy współczucia.

A gdy Hiskiasz przyjął z rąk posłów list [od Izajasza] i przeczytał go, poszedł do świątyni Pana i rozwinął go przed Panem, a potem modlił się Hiskiasz do Pana tymi słowy: Panie, Boże Izraela, który siedzisz na cherubach! Ty jedynie jesteś Bogiem wszystkich królestw ziemi, Ty stworzyłeś niebo i ziemię. Skłoń, Panie, ucho swoje i słuchaj! Otwórz, Panie, oczy swoje i patrz! Przysłuchaj się słowom Sancheryba, które on przysłał, aby urągać Bogu żywemu. Prawdą jest, Panie, że królowie asyryjscy wygubili ludy i ich ziemię, i powrzucali ich bogów w ogień, lecz nie byli to bogowie, ale dzieło rąk ludzkich z drzewa i z kamienia, więc mogli je zniszczyć. Teraz więc, Panie, Boże mój, wybaw nas, proszę, z jego ręki, a poznają wszystkie królestwa ziemi, że jedynie Ty, Panie, jesteś Bogiem” - 2Krl 19:14-19

Wtedy posłał Izajasz, syn Amosa, do Hiskiasza taką wiadomość: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Słyszałem, o co się do mnie modliłeś w sprawie Sancheryba, króla asyryjskiego. [...] Przeto tak mówi Pan o królu asyryjskim: Nie wkroczy on do tego miasta ani nie wypuści na nie strzały, ani nie wystąpi przeciwko niemu z tarczą, ani nie usypie przeciwko niemu szańca. Drogą, którą przyszedł, powróci, a do miasta, tego nie wkroczy, mówi Pan. I osłonię to miasto, i ocalę przez wzgląd na ciebie i przez wzgląd na Dawida, mego sługę” - 2Krl 19:20,32-43

Bóg uosabia się z nami, więc atak na nas jest atakiem na niego. On nie pozwoli diabłu (ani nikomu) na atak na swoje dzieci, a już tym bardziej na niego samego. Pamiętajmy jednak, że Bóg oprócz tego, że jest wkładcą, który nie pozwala sobie ubliżać, jest też czystą miłością, więc nie spala żywym ogniem każdego, kto mu złorzeczy, bo gdyby tak było, to pewnie na ziemi nie byłoby już dzisiaj żadnego żywego człowieka. Chwała Bogu, że dzisiaj możemy usprawiedliwić się krwią Jezusa. Jak to było z usprawiedliwieniem w czasach Hiskiasza, wymagałoby długiej teologicznej dygresji, którą może tym razem wam odpuszczę.

Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka” - Za 2:12
Moimi owcami jesteście, owcami mojego pastwiska, a Ja jestem waszym Bogiem - mówi Wszechmocny Pan” - Ez 34:31

Jest pewna granica, której po przekroczeniu Bóg zareaguje bardzo szybko. Co prawda diabeł rzadko posuwa się aż tak daleko jednak czasem w głębokiej nienawiści i furii, aby zniszczyć jakiegoś człowieka, czasem mu się to zdarza. Tym razem ustami Sanchedryba wystawił Boga na następującą próbę:

„Powiedzcie Hiskiaszowi, królowi judzkiemu, tak: Niechaj cię nie zwodzi Bóg twój, na którym polegasz, myśląc: Nie będzie wydane Jeruzalem w ręce króla asyryjskiego. Oto ty słyszałeś o tym, co uczynili królowie asyryjscy wszystkim ziemiom, postępując z nimi jak z obłożonymi klątwą, a ty miałbyś wyjść cało? Czy wyratowali je bogowie tych ludów, które wytępili moi ojcowie?” - 2Krl 19:10-12

I stało się tej samej nocy, że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy [ludzi]. Toteż Sancheryb, król asyryjski, zwinął obóz i wyruszywszy powrócił [do siebie], i zamieszkał w Niniwie. A gdy oddawał pokłon w świątyni Nisrocha, swojego boga, zabili go Adrammelek i Szareser, jego [własni] synowie” - 2Krl 19:35-37

Szkoła Hiskiasza nie polegała jednak tylko na przetrwaniu oszczerstw i kłamstw. Jak czytamy jeszcze w czasie trwania oblężenia, Hiskiasz był atakowany również fizycznie. Diabeł dręczył go niemiłosiernie kłamstwem, zastraszaniem a do tego i śmiertelna chorobą, co do której nawet prorok zwiastun nadziei orzekł, że nic nie może poradzić i że wyrok Pana jest postanowiony. Myślę, że te słowa były dla Hiskiasza przełomem. W najczarniejszym momencie swojego życia, gdy w zasadzie powiedzielibyśmy podobnie jak żona Hioba „złorzecz Bogu i umrzyj”, Hiskiasz w pokorze oddał Chwałę Bogu i przyjął z pokorą jego wolę. Podobnie jak Hiob wiedział, że to, co zrobił, było dobre, a to, co go spotyka, jest tylko atakiem diabła z zemsty za te dobre czyny aniżeli prawdziwą wolą miłosiernego Boga, aby cierpiał. Tak skurczone serce przyciągnęło Boża uwagę i jak czytamy:

A zanim jeszcze Izajasz wyszedł ze środkowego podwórca, doszło go słowo Pana następującej treści: Wróć się i powiedz Hiskiaszowi, księciu mojego ludu, tak: Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twojego praojca: Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Otóż, uleczę cię, trzeciego dnia wstąpisz do świątyni Pana” - 2Krl 20:4-5

Dalej czytamy, że Bóg dał mu znak w postaci cofnięcia słońca na nieboskłonie (co przesunęło cień na zegarku słonecznym o 10 stopni wstecz) a także przedłużył mu życie, które diabeł tak bardzo chciał skrócić. Od tego dnia Bóg już wiedział, że Hiskiasz jest osobą, na którą może liczyć, tak samo, jak na Dawida jego praojca, gdyż był wypróbowany jak glina w piecu.
Zastanówmy się. Czy Ufność, którą Hiskiasz pokładał w Panu, zawiodła go? Czy warto było przechodzić to jedno trudne oblężenie, aby „wiodło mu się wszystko co przedsięwziął” ?

Ja myślę, że szkoła, którą przeszedł Hiskiasz, sprawiła, że stał się on wielkim narzędziem Pana, którego mógł on używać w przyszłości. Jak czytamy, jednym z jego największych sukcesów było zbudowanie Akweduktu dostarczającego czystą wodę do miasta oraz zbiornik, który ją magazynuje. Jak dla mnie jest to metafora (a wiemy przecież, że ST jest pełny takich proroczych metafor odnoszących się do świata duchowego) pokazująca co trzeba zrobić (albo raczej jakim trzeba być) aby być człowiekiem który pokazuje i przynosi ludziom wodę ducha świętego i uczy ich jak go przyciągać i gromadzić. Czysta woda ducha świętego dająca życie i uzdrowienie rękami Hiskiasza płynęła do ludzi. Czyż to nie jest możenie każdego z nas?

Jezus rzekł:

Każdy, kto pije tę wodę [naturalną], znowu pragnąć będzie, ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu

Zachęcam każdego, nie trwóżmy się z powodu próby, ale oczekujmy tego co Bóg będzie w stanie uczyć z naszym życiem gdyż już ją zwycięsko przejdziemy. Bierzmy przykład z króla Hiskiasza i ufajmy.

poniedziałek, 27 maja 2013

Powołanie proroka

Choć żyjemy w Nowym Przymierzu Boga z ludźmi opartym na ofierze Jezusa Chrystusa, w którym obowiązuje m. in. powszechne kapłaństwo (1P 2:9) Stare przymierze wciąż jest dla nas źródłem wielu mądrości i wiedzy na temat charakteru Boga, jak i metafor opisujących życie duchowe, do którego zostaliśmy przez Jezusa powołani. Chciałbym dzisiaj pokazać, w jaki sposób każdy z nas który narodził się na nowo z ducha (J 3:5) zostaje powołany do służby Bożej na przykładzie proroka Ezechiela.

„[...] doszło słowo Pana Ezechiela, syna Buziego, kapłana, w ziemi chaldejskiej nad rzeką Kebar, a ręka Pana spoczęła tam na nim. I spojrzałem, a oto gwałtowny wiatr powiał z północy i pojawił się wielki obłok […tu opis wizji Ezechiela...], tak wyglądał wokoło blask tego, co pojawiło się jako chwała Pana; gdy ją ujrzałem, upadłem na twarz. I słyszałem głos tego, który przemówił: - Synu człowieczy! Stań na nogi, a będę z tobą rozmawiał! A gdy przemówił do mnie, wstąpił we mnie Duch i postawił mnie na nogi, i słyszałem tego, który mówił do mnie." - Ez 1:3-4,28; 2:1-2

Chwała Pana, którą ujrzał Ezechiel w postaci orszaku czterech żywych istot oraz tronu Bożego i postaci człowieka obok tronu sprawiła, że ciało Ezechiela nie mogło ustać na równych nogach i jak czytamy Ezechiel „upadł na twarz”. Tu pozwolę sobie na ważną dygresję. Padanie na twarz w starym i nowym testamencie jest dość powszechne. W większości przypadków towarzyszyła jej (a raczej poprzedzała) silna obecność chwały Bożej. Ponieważ Chwała Boża ze swojej natury tak jak Bóg jest duchem (2Kor 3:17), można ją odczuć jedynie duchem, którego ma każdy człowiek. Aby to zrozumieć, musimy zgodzić się ze stwierdzeniem, że oprócz ciała i duszy (emocji) mamy również ducha.

Ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą” - 1Moj 2:7A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. (13) Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę" -1Kor 2:12-13Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą?” - Gal 3:2
 
Albowiem zamysł ciała, to śmierć, a zamysł Ducha, to życie i pokój” - Rz 8:6

Powyższy werset z listu do Rzymian uczy nas, że to, co jest duchowe, jest w sprzeczności z tym, czego chce „ciało” w sensie nasza cielesność, ale również, zwłaszcza gdy zstępująca chwała lub moc Boża jest na tyle silna (tzn. jej przejaw w danym momencie jest wystarczająco silny) aby naszego biologiczne ciała nie były w stanie tego wytrzymać. Wtedy zaczynają się z nim pewnego rodzaju „kłopoty” np. „upadek na twarz”. Sam już kilkakrotnie doświadczyłem takiego stanu, więc wiem, o czym mówię. Choć ja doświadczyłem go ledwo kilka razy, to znam wielu (jak choćby moja kochana małżonka) którzy ten stan doświadczają bardzo często. Każdy na inne dary łaski i każdemu Bóg daje, jak chce (1Kor 11:12). Wracając jednak do Ezechiela, zwróćmy uwagę na jeszcze jeden szczegół z cytowanego już wersetu:

I rzekł do mnie: Synu człowieczy! Stań na nogi, a będę z tobą rozmawiał! A gdy przemówił do mnie, wstąpił we mnie Duch i postawił mnie na nogi, i słyszałem tego, który mówił do mnie." - Ez 2:1-2

Zwróćmy uwagę, że Bóg nie chciał rozmawiać z Ezechielem, gdy ten leżał na ziemi powalony chwałą Boga. Zawsze, gdy czytamy o tym, że ktoś upadł na twarz przed Panem zgięty mocą Bożą lub bojaźnią i szacunkiem, Bóg zawsze nakazał mu wstać! Ważne, abyśmy zrozumieli, że nie kazał mu wstać dlatego, że uważał, że jest to złe, ale dlatego, że chciał wydobyć z człowieka szacunek również do samego siebie, a także nierzadko skupić jego uwagę, gdyż mówił rzeczy ważne! A jak wiadomo w zachwyceniu, które często towarzyszy stanowi „leżenia na twarzy” nie towarzyszy koncentracja.
Zwróćmy uwagę też na to, iż Bóg pomógł Ezechielowi wstać! Post ten powstał w sumie dzięki objawieniu, jakie dotarło do mnie, że Pan nie raz podźwignął mnie z niedoli i użalania się nad sobą po to, aby stojąc w pozycji zwycięscy móc uważnie słuchać tego, co On do mnie mówi i czego ode mnie oczekuje. Nawet psychologia udowadnia, że jeśli się garbimy, to nasze poczucie godności maleje, natomiast jeśli wypinamy pierś wysoko do góry nasza [naturalna] wiara w powodzenie i sukces rośnie. Nawiasem mówić właśnie dlatego ulubioną strategią diabła jest gnębienie i wmawianie nam, że nie jesteśmy nic warci, ale o tym możecie poczytać np. w poście Uzdrawiająca Prawda.

A gdy przemówił do mnie, wstąpił we mnie Duch i postawił mnie na nogi, i słyszałem tego, który mówił do mnie. I rzekł do mnie: Synu człowieczy! Posyłam cię do synów izraelskich, do narodu buntowników, którzy zbuntowali się przeciwko mnie, zarówno oni, jak i ich ojcowie odstąpili ode mnie i odstępują aż do dnia dzisiejszego, do nich cię posyłam, a ty mów do nich, a oni - czy będą słuchać, czy nie poznają, że prorok był wśród nich" – Ez 2:2-5 

Z powyższego fragmentu słowa Bożego widać, że Pan powołał Ezechiela na proroka, co było już zaplanowane od początku świata (Ef 1:4). Bóg, aby mógł powierzyć mu to wcale nie łatwe zadanie, musiał sobie odpowiednio Ezechiela „przygotować”. W Piśmie świętym nie ma niestety, nic o tym jak wyglądało życie Ezechiela przed powołaniem, co przekonuje mnie, że to nie miało dla Boga żadnego znaczenia. Tak samo, jak w przypadku Izajasza, Apostołów, jak i wszystkich innych proroków, a także ludzi nowego przymierza, jakimi jesteśmy ja i ty, Bóg chcąc ich i nas użyć, musi najpierw oczyścić nas z grzechu, duchowych związań i cielesnych nawyków. To oczywiście dokonuje się najpierw na krzyżu Golgoty poprzez przyjęcie ofiary pojednawczej nas z Bogiem, którą jest śmierć Jezusa Chrystusa, kiedy to przez łaskę, a nie uczynki (Ef 2:8-9), nasz duch zmartwychwstaje wraz z Jezusem (Rz 6:11). Potem zaś poprzez nasze czyny (Mt 5:16) podczas wieloletniego procesu (na który był wysłany każdy sługa Boży) na który składa się krzyżowanie cielesności i karmienia się słowem Bożym, które wydaje w nas owoc ku przemianie nas na Boży charakter (Rz 7:5-6) nadający się do reprezentowania Boga w służbie podobnej, jaką dostał Ezechiel. Nie ma sensu bać się tego procesu lub uciekać przed nim, gdyż stoi, zanim sam wszechmocny Bóg, który jest przecież żywą miłością. On nas zna (2Moj 33:12) więc czyni ten proces w sposób jak zawsze doskonały. Delikatny na miarę naszej wytrzymałości, a jednak skuteczny i nieustępliwy. Zobacz też post Jak Glina w Piecu oraz Wszystko z powodu Miłości. Oczywiście wszyscy prorocy działający dla Boga w czasach przed pojawieniem się Jezusa Chrystusa i przed jego ofiarą musieli być oczyszczeni w inny sposób niż my. Nas to jednak nie dotyczy. Dla dociekliwych jako ciekawostka zdradę, że sposobem tym było, nazwijmy to „chwilowe pochwycenie” i przemiana ich ducha nie tu na ziemi (gdzie nie było jeszcze wylanego Ducha Świętego) ale bezpośrednio przed tronem Bożym. Ezechiela również to nie ominęło. Jak czytamy dalej: 

I rzekł do mnie: Synu człowieczy! Zjedz to, co masz przed sobą; zjedz ten zwój i idź, a mów do domu izraelskiego. A gdy otworzyłem usta, dał mi ten zwój do zjedzenia. I rzekł do mnie: Synu człowieczy! Nakarm swoje ciało i napełnij swoje wnętrzności tym zwojem, który ci daję! Wtedy zjadłem go, a on był w moich ustach słodki jak miód” - Ez 3:1-3 „Nadto rzekł do mnie: Synu człowieczy! Wszystkie moje słowa, które będę mówił do ciebie, przyjmij do serca i słuchaj uszami!” - Ez 3:10 

Te wydawałoby się proste instrukcje dla Ezechiela wcale nie były proste. Jak czytamy w wersecie 14 trzeciego rozdziału, Duch znowu musiał podnosić Ezechiela z ziemi, na którą upadł po usłyszeniu tych słów.

A Duch podniósł mnie i porwał z sobą. I szedłem w zaprawionym goryczą podnieceniu ducha, a ręka Pana mocno mi ciążyła. I przybyłem do Tel-Abib do wygnańców mieszkających nad rzeką Kebar, i przebywałem tam osłupiały siedem dni wśród nich” - Ez 3:14-15

Przy okazji zwrócimy uwagę, że obecność Boża, która jest w stanie „zagiąć i powalić” nasze biologiczne ciała, często czyni w nas trwałe i pożądane zmiany na lepsze. W wersecie 9 czytamy bowiem, że Ezechielowi „opłacało się” być „powalonym” przez Boga. 
Jak diament twardszy niż krzemień uczyniłem twoje czoło. Nie bój się ich i nie drżyj przed nimi, gdyż to dom przekory!” - Ez 3:9 

Czy więc gdybyś był na miejscu Ezechiela, rwałbyś się do służby Bogu, czy może raczej próbował, byś się wykręcać jak Mojżesz (2Moj 4:13) czy Jonasz (Jon 1:3)? Jezus nasz pan powiedział:

Jeśli ktoś chce pójść za Mną [by być uczniem moim], niech się wyrzeknie samego siebie, weźmie swój krzyż i wyrusza w moje ślady. Bowiem kto by chciał zbawić [po swojemu] duszę swoją [ten] zatraci ją. Kto zaś zatraciłby duszę swoją dla mnie i dla Dobrej Nowiny ten ją ocali od śmierci” - Mk 8:34-35 „I rzekł Piotr do niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą. A Jezus odpowiedział mu: Zaprawdę powiadam wam, nie ma takiego, kto by opuścił dom albo braci, albo siostry, albo matkę, albo ojca, albo dzieci, albo pola dla mnie i dla ewangelii, który by nie otrzymał stokrotnie, teraz, w doczesnym życiu domów i braci, i sióstr, i matek, i dzieci, i pól, choć wśród prześladowań, a w nadchodzącym czasie żywota wiecznego” - Mk 10:28-30 

Jeśli wciąż nie jesteś przekonany, że warto iść za Bogiem i stawać się uczniem Chrystusa, bo np. boisz się „padać na twarz”, jak Ezechiel, albo boisz się prześladowań lub może po prostu nie znasz jeszcze Boga tak dobrze, polecam ci przeczytać te oto kilka postów: