poniedziałek, 10 stycznia 2011

Zaadoptowane dzieci Boga


Dzisiaj rozmawiałem z jednym z moich przyjaciół i natchnęła mnie taka myśl. Przywołując temat zaczęty w poście Męska Odpowiedzialność cz1 o klątwie pokoleniowej, wiemy, że my jako synowie i córki z pokolenia naszych ojców i matek dziedziczymy ich schedę. Dziedziczymy wszystko! Rzeczy materialne, emocjonalne, a zwłaszcza duchowe.

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, co będziecie dziedziczyć po swoich rodzicach? Bogactwa czy długi ? W świetle prawa można zawsze nie przyjąć spadku i dług nas omija, lecz w przypadku dziedziczenia emocjonalnego i duchowego nikt się nas nie pyta o zdanie czy chcemy ten spadek przyjąć, czy nie. On na nas spada przez tylne drzwi. Stąd przysłowie, jaki ojciec taki syn – klątwa (lub błogosławieństwo) pokoleniowe.

Niechcianym dziedzictwem emocjonalnym może być jak w przytaczanym przykładzie z poprzedniego posta charakter kłamcy (Abrahama), może też być nią niezaspokojona żądza władzy lub pieniędzy naszych ojców/matek albo ich „wrodzony” pesymizm. Duchowym dziedzictwem mogą być wszelakiego rodzaju klątwy demoniczne jak alkoholizm, nienawiść do jakieś wybranej grupy ludzi, choroby tzn. genetyczne jak rak itd... Czy rozpoznajecie już może, co do waszego życia przesiąkło z życia waszych rodziców ? Chcielibyście być od tego wolni i żyć według nowego rozdania ?

Uwolnić się od dziedzictwa duchowo-emocjonalnego jest naprawdę trudno. Sam się z tym zmagam i mam pewne doświadczenia. Na razie doszedłem do etapu psychiatrów i egzorcystów. Czy to jest skuteczne? Cóż, Bóg może użyć różnych metod i ludzi, ale zawsze na końcu chwała i tak musi należeć się jemu.
Ostatecznie wolność od tego (nie zawsze chcianego) dziedzictwa jest tylko w jeden sposób – radykalne odcięcie i totalna przemiana serca i umysłu, którą może uczynić tylko Bóg. Jak jednak odciąć się i wciąż trwać w V przykazaniu oraz innych wersetach biblii odnośnie szacunku do rodziny?

A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego” - 1Tym 5:8

Gdy poszukiwałem w sercu i umyśle odpowiedzi na to pytanie, nagle przyszło duchowe olśnienie: Przecież ja jestem adoptowany! Bóg mój jedyny Ojciec i stworzyciel w swojej woli umieścił mnie pod opiekę do ziemskiej rodziny pewnego mężczyzny i kobiety, których On uznał za najlepszych dla mnie (w swojej suwerennej i genialnej woli), w myśl tego, co dla mnie przewidział, abym osiągnął, gdy dorosnę. Jestem więc pod opieką rodziców, którzy w sensie duchowym nie są nimi, bo duchowym Ojcem (i matką) jest tylko Bóg. Pamiętacie z powieści o Harrym Poterze, on również jako czarodziej został podrzucony do ziemskiej rodziny nie-czarodziejów i gdy dorósł, musiał wrócić do swoich prawdziwych korzeni. W naszym przypadku są to Boże korzenie dziedziców królestwa Bożego.

Często mówi się, że to Bóg nas adoptował (pewnie sam tak kiedyś pisałem) jednak dzisiaj, gdy to przemyślałem, nie zgadzam się z tym. Bóg jest naszym Ojcem i stworzycielem. Nie adoptował nas, ale nas zrodził. Jest więc naszym pierwszym Ojcem, o co sam się upomina:

Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie” - Mat 23:9

Jeśli więc On jest naszym ojcem czemu nas „porzucił” na „pastwę” ziemskich rodziców? Po pierwsze Bóg nigdy nie porzuca (Hbr 13:5) tylko dał nas naszym rodzicom w przechowanie.

Oto dzieci są darem Pana, Podarunkiem jest owoc łona” - Ps 127:3

Po drugie w przeciwieństwie do analogii z przytoczonej powieści, Bóg zrobił to nie z powodu własnej słabości, ale ponieważ chciał nas w ten sposób przygotować do wieczności z nim, nauczyć wielu rzeczy, a także użyć do swoich celów przynoszących mu chwałę. Bóg przecież wszytsko czyni z powodu miłości.


Adoptowane dzieci mają szacunek do swoich przybranych rodziców (z wdzięczności za wychowanie) jednak prawdziwym, wyższym szacunkiem będą (albo powinni) darzyć swoich biologicznych rodziców (którzy ich „stworzyli”) i jest to usprawiedliwione. Tak samo i my, jeśli będziemy mieli szacunek do ziemskich rodziców jako do rodziców przybranych, będziemy usprawiedliwieni za ewentualne odwrócenie się od nich, gdy okaże się, że ich dziedzictwo jest dla nas wysoce szkodliwe. Nawet jednak po tym odwróceniu, przez wzgląd na szacunek możemy (a nawet powinniśmy) już jako wolni i niezależni ludzie starać się wynagrodzić trud, jaki nasi ziemscy opiekunowie włożyli w wychowanie nas. Pomagając im, żyjmy już jednak własnym dziedzictwem synów i córek Boga Żywego.

Tak więc jeszcze raz: Gdy przesiąkniemy świadomością, że jesteśmy dziedzicami królestwa Bożego, wtedy dziedzictwo ziemskie nie będzie nas już dotyczyć. Będziemy mogli w sensie duchowym zrzec się go (choć niestety często będzie to oznaczało również zrzeczenie się tej materialnej części) i żyć z nowym dziedzictwem Chrystusa. Pytanie co jest dla nas bardziej interesujące i wartościowsze ?

A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie” - 1P 5:10

Dzięki Bogu nie wszyscy muszą stawać przed takim ciężkim wyborem, bo w wielu przypadkach klątwa pokoleniowa jest błogosławieństwem pokoleniowym. W takich przypadkach możemy przyjąć dziedzictwo naszych przybranych ziemskich rodziców zarówno materialne i jak i duchowe, a nad emocjonalnym zawsze warto trochę popracować, bo ludzi idealnych to ja jeszcze nie widziałem :)

3 komentarze:

  1. Pisząc tego posta uświadomiłem sobie że musiałem poprawić poprzedni post o Godności Dziedzica co prawdopodobnie zaowocuje wkrótce jakimś podsumowaniem czym to Dziedzictwo Chrystusa tak naprawdę jest i dlaczego jest aż tak cenne i wartościowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gdyby było tak, że "Dziedziczymy wszystko! Rzeczy materialne, emocjonalne, a zwłaszcza duchowe", oznaczałoby to, że nasze życie jest z góry zdeterminowane i nie mamy na nie ŻADNEGO wpływu.ergo - dzieci alkoholików są alkoholikami, dzieci pedofili - pedofilami, ateiści pozostają ateistami (nie ma więc nawracań), a mając matkę prostytutkę jak nic córka/syn wyląduje na ulicy. całe "nauczanie" więc można wrzucić do kosza. poza tym: "Adoptowane dzieci mają szacunek do swoich przybranych rodziców (z wdzięczności za wychowanie)" to czyste przekłamanie, nie poparte żadnymi dowodami (ja znam przypadki zgoła przeciwne). pzdr, Piotr

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytasz wybiórczo. Nie każdy kto ma rodzica alkoholika zostaje alkoholikiem to prawda ale bez uzdrowienia Bożego (nowo narodzenie) i przyjęcia dziedzictwa Jezusa i tak toksyczność i choroba wyjdzie jak nie na nim to na jego dzieciach. Mówię to z własnego dość szerokiego doświadczenia i konsultacjami z zawodowymi terapeutami od tych spraw.

    "Dziedziczenie duchowe" oznacza dziedziczenie demona. Jeśli twój rodzic był alkoholikiem przez demona alkoholizmu to i ty go odziedziczysz na 100% jeśli przyjmiesz dziedzictwo swojego rodzica (a zrobisz to pewnie nieświadomie) Pamiętajmy jednak, że nie każdy alkoholik go ma. Wtedy to jest dziedziczenie emocjonalne które da się w miarę nieźle zaleczyć bez nawracania się do Boga lecz nie bez jego łaski.

    Bóg może też działać suwerennie i uzdrawiać nawet niewierzących o tym też pamiętajmy :)

    A co do adoptowanych dzieci: masz racje. Wahałem się czy nie użyć słowa "powinny mieć" ale uznałem to za mało dydaktyczne.

    OdpowiedzUsuń

Tutaj komentujemy temat związany z postem. Jeśli chcesz mi coś powiedzieć na inny temat napisz do mnie na janeczkomariuszrobert@gmail.com