Kim był Mefiboszet? Pewnie wielu z was zastanawia się nad tym, dlaczego chce poświecić tej postaci swój post. Potraktujmy to jako kontynuacje serii w której wyciągam piękne perły ukryte głęboko pomiędzy wersami Biblii. Pisałem już o Jabezie, Ismaelu, Neoem. Dzisiaj czas ma Mefiboszeta.
"Czy nie ma jeszcze kogoś z domu Saula, komu mógłbym wyświadczyć przysługę Bożą? Siba odpowiedział królowi: Jest jeszcze syn Jonatana, kaleki na obie nogi. [...] Jest [on] w domu Makira, syna Ammiela, w Lo-Debar. Wówczas król Dawid wysłał po niego i sprowadził go [...] a kiedy Mefiboszet, syn Jonatana, wnuk Saula, przyszedł do Dawida, padł twarzą na ziemię i oddał pokłon. Dawid powiedział: Mefiboszecie! On zaś odpowiedział: Oto jestem, twój sługa. [...] Następnie król przywołał Sibę, sługę Saula, i powiedział mu: Wszystko, co należało do Saula i całego jego domu, przekazuję synowi twego pana. Ty zaś, twoi synowie i twoi słudzy będziecie mu uprawiać ziemię. Będziecie zbierać jej plony, aby syn twego pana miał chleb do jedzenia. Mefiboszet, syn twego pana, będzie zaś zawsze jadł przy moim stole. Siba miał piętnastu synów i dwudziestu sług. Siba odpowiedział królowi: Twój sługa uczyni wszystko, co rozkaże mój pan, król, swemu słudze. I Mefiboszet jadał przy stole Dawida jak jeden z królewskich synów. Mefiboszet miał małego syna imieniem Mika. A wszyscy, którzy mieszkali w domu Siby, byli sługami Mefiboszeta. Mefiboszet zamieszkał w Jerozolimie, ponieważ jadał zawsze przy stole królewskim. Był on kaleki — obie nogi miał niesprawne" - 2Sam 9:3-6
Jest rok ok 1000 p.n.e. gdy nie istniała współczesna medycyna. Nie istniały narzędzia ortopedyczne, a los osób niepełnosprawnych był niewiele lepszy od losu osób trędowatych. Bez zdolności poruszania się, ludzie ci byli prawie całkowicie zależni od rodziny lub osób, które mogłyby i chciałyby wziąć na siebie ciężar darmozjada. Najczęściej ludzie ci dość szybko umierali w nędzy, odrzuceniu lub żyli jako żebracy. Zwłaszcza w przypadku sieroty jakim był Mefiboszet.
"Tylko Mefiboszet, syn Jonatana, syna Saula, ocalał, bo gdy usłyszano o śmierci Saula i Jonatana, jego niania wzięła go na ręce i uciekła, ale w czasie ucieczki upuściła go, tak że stał się chromy." - 2Sam 4:4
Po śmierci domu Saula Mefiboszet zamieszkał jako cudze dziecko w domu Makirra w mieści Lo-Debar. Było to miejsce, które miało reputację odosobnienia i było w zasadzie marginesem społecznym. Dosłownie nazwa Lo-Debar oznacza "miejsce bez pastwisk" lub "miasto pustki", co sugeruje, że było to miejsce odosobnione, dalekie od głównych dróg handlowych, a także ubogie i nieznane. Mieszkańcy tego miejsca mogli być izolowani, pozbawieni ziemi i zasobów. Możemy się tylko domyślać, że raczej dom w którym Mefiboszet dorastał nie wyróżniał się niczym szczególnym i raczej standard życia tego domu był dość niski. Mówiąc wprost po prostu biedny.
A jednak Bóg poprzez niego utrzymał ród Jonatana, który stanął po stronie Boga w konflikcie Dawida z Saulem. Wyjaśnienie tego konfliktu, a także roli jaką odegrał w niej Jonatan, a zwłaszcza przyczyna jego śmierci to szeroki temat na inne kazanie. Zatrzymajmy się wiec na tym dlaczego Bóg wybrał właśnie Mefiboszeta. Czy było w nim coś szczególnego?
"Mefiboszet skłonił się i powiedział: Czym jest twój sługa, że zwróciłeś na mnie, martwego psa uwagę?" - 2Sam 9:8
Dawid wyświadczył Mefiboszetowi wielką łaskę. Jednak Gdy Mefiboszet stanął przed Królem miał prawdopodobnie więcej niż 13 lat, a wiec w perspektywie Tory oraz kultury tamtych czasów był już pełnoprawnym mężczyzną. Czytając uważnie, zauważamy więc, że Mefoboszet zanim jeszcze spotkała go łaska króla, która faktycznie zrewolucjonizowała jego życie radził sobie jak na swój stan ponadprzeciętnie dobrze.
Podobnie jak Jabes był porzucony i żył w wielkim bólu. Nigdy nie poznał swojej biologicznej rodziny, nigdy też nie dane mu było zasmakować radości chodzenia czy biegania. Żył w biednej rodzinie bez jakichkolwiek perspektyw i z nieustannym strachem, że którego dnia nowy król dopilnuje, aby syn Saula umarł (co było standardem w tamtych czasach). Jadł i pił tylko to co jego opiekunowie dla niego przyniosą.
A mimo to nie poddał się.... mówiąc metaforycznie "stanął na nogi". Dlaczego tak uważam? Ano z powodu wzmianki o synu! Jeden werset, ale jakże głęboki....
Zastanawiam się jak to możliwe, aby niepełnosprawny i w 100% zdany na łaskę innych mężczyzna (w zasadzie nastolatek) mógłby mieć dziecko? Jak sprawił, aby przekonać do siebie kobietę, która zechce być jego żoną? A to, że miał żonę wynika wprost z faktu posiada dziecka. Gdyby nie miał żony zostałby ukamienowany za pozamałżeńskie stosunki, a już na pewno byłby w stanie oskarżenia, tymczasem Biblia nie mówi o tym, że Mefiboszet został oskarżony lub ukarany za taki czyn. Nie ma też żadnych wzmianek o jakiejkolwiek kontrowersji wokół jego życia seksualnego. Gdyby coś takiego miało miejsce, prawdopodobnie Biblia by o tym wspomniała i wyjaśniła wskazując na ewentualne konsekwencje, biorąc pod uwagę, że kwestia moralności była bardzo ważna w starożytnym Izraelu. Gdyby społeczeństwo izraelskie dowiedziało się o takim czynnie, takie wydarzenie mogło wywołać publiczną kontrowersję i doprowadzić do oskarżeń o grzech u samego Dawida, który byłby zobowiązany do zabicia Mefiboszeta gdyby ktokolwiek wniósł formalne oskarżenie, a Mefiboszet nie mógłby wskazać matki swojego syna jako swojej żony. Ustalmy wiec, że miał "legalną" żonę.
Jeszcze raz. Jak kaleki nastolatek mógłby zdobyć żonę? Nie miał majątku, nie miał majętnej rodziny, nie miał perspektyw, a jedyne co miał to ciążący na nim rodowód.
Rozpatrzmy jeszcze jedną teorię: Ponieważ Mefiboszet był potomkiem Saula to stronnicy Saula mogli mieć nadzieje ze jeśli Mefiboszet spłodzi syna to z tego nasienia będzie mógł się odrodzić ród Saula i któregoś dnia powrócić do władzy w Izraelu. Z tego powodu nakazali jakieś kobiecie spać z Mefiboszetem (zmuszając ją do wcześniejszego małżeństwa), aby urodziła mu dziecko czym de fakto go wykorzystali, a on sam nie miał nic do gadania.
Teoria ta choć prawdopodobna w grzesznym świecie, jest nie do utrzymania z powodów o których pisałem wyżej. Biblia by o tym wspomniała, aby nie legitymizować i piętnować grzech. Po drugie Makir (ojczym Mefiboszeta) z Lo-Debar to osoba, która wspiera później Dawida, gdy ten ucieka przed Absalomem (2 Sm 17:27-29). To znaczy, że był wierny Dawidowi, a nie zwolennikiem Saula, który spiskowałby przeciwko Dawidowi.
A wiec ponownie. Jak kaleki nastolatek mógłby zdobyć żonę?
W czasach Mefiboszeta. Małżeństwo było decyzją rodzinną, a nie osobistym wyborem. Kluczową postacią był wiec Makirr, który wierzył w Mefiboszeta! Znał go i widział, że ma sens wydawanie "mohar" czyli opłaty dla rodzinny panny młodej, który wynosił zgodnie z Torą co najmniej 50 sykli, a wiec od 50 do 200 dni pracy najemnika. Dla biednej rodziny był to majątek. I ten majtek cała rodzina gremialnie zgodziła się "zainwestować" w "kalekę", który podobno nie rokował. A może jednak rokował?
Moim zdaniem było w Mefiboszecie coś wyjątkowego. Coś co być może odziedziczył w duchowym spadku po swoim ojcu Jonatanie. Coś co mimo iż był kaleką sprawiało, że ludzie, którzy go obserwowali uznali, że jest godny tego, aby mu zaufać i powierzyć mu opiekę nad nową rodziną (bo przecież rodzina panny młodej też musiała się zgodzić oddać córkę w ręce Mefiboszeta). To COŚ co było w Mefiboszecie przyciągnęło też uwagę samego Boga, który później poruszył serce samego króla, aby ten wyświadczył mu wielką łaskę nadając dożywotni status jadania przy królewskim stole co de fakto dało utrzymanie nowej rodzinie Mefiboszeta i przyszłość, nie tylko realną, ale i w statucie finansowym ponad przeciętnym. Nawet ponad rodzinę Makirra.Mefiboszet musiał mieć wiarę, która podobała się Bogu. Osobiście uważam, że nie użalał się nad sobą (choć gdyby to robił to nikt by go za to nie potępił). Był mocny. Wyobrażam sobie, że pomagał Makirrowi jak tylko mógł. Być może wykonywał prace ręczne z pozycji siedzącej. Sądzę, że pracował bardzo ciężko, aby tylko odciążyć Makirra. Być może był też mądry i bystry i świadczył prace intelektualne np. nauczył się pisać (co byłoby wielką rzadkością) i został skrybą. W tamtych czasach był to luksusowy zawód, który można by porównać do dzisiejszych prawników. Gdyby rzeczywiście został Skrybą to być może nawet samodzielnie opłacił swój mohar za żonę.
Biblia wielokrotnie pokazuje przykłady tego, że łaska i dobroć Boga przychodzi do nas nie z powodu tego, że na nią zasługujemy, ale z powodu tego, że jesteśmy na nią gotowi w sercu. Przypowieść Jezusa o talentach (Łk 19:11–27) pokazuje, że Bóg wywyższa ludzi przedsiębiorczych (którzy grają tym co mają najlepiej jak mogą), a przestępców i użalających się nad sobą poniża (a tym bardziej odstępców, którzy np mają dzieci z prostytutką). Czy myślicie, że Mefiboszet złorzeczył Bogu za to, że został kaleką? A może wielbił Boga bez względu na stan w którym był i starał się żyć jak mógł najlepiej w tych warunkach, które miał? Wobec króla sam o sobie powiedział że jest jak "zdechły pies" czym podkreślił uniżenie i odsłonił pokorę. Choć ja kreuje go trochę na bohatera on sam się za takiego nie uważał. Na pewno miał swoje chwile upadku, zwątpienia i walki. Diabeł atakował go tak samo jak każdego z nas. Czas pokazał, że jego walka była nie tylko słuszna, ale i była zwycięska.
Możemy wiec uczyć się od Mefiboszeta tej gotowości w sercu - dobrej postawy grania tym co mamy nawet jeśli to jest prawie nic. Moim zdaniem Mefiboszet stoi w rzędzie bohaterów biblii, którzy choć byli z poza głównej linii społecznej są dla nas przykładem do naśladowania w kwestii owej gotowości serca. Wymieśmy przykładowo np. "słynnego" Jabesa, Tamar z Jerycha, Abigail żonę Nabala, Matusza Celnika itp. Zresztą Dawid również początkowo był tylko nieślubnym synem Isajego, który nie mógł liczyć na nic wielkiego od życia. A jednak Bóg dostrzegł piękno jego serca i zmienił jego los, tak jak zmienił los wszystkich wyżej opisanych, a w szczególności tak mało znanego bohatera jakim był Mefiboszet.
"Bóg wybrał to, co w oczach świata jest głupie, aby zawstydzić to co jest teoretycznie uważane za mądre, i to, co słabe u świata, Bóg wybrał, aby zawstydzić to, co mocne" - 1Kor 1:27
Tak samo Bóg może zmienić nasz los bez względu na to jak ciężki on jest. Pytanie, tylko czy nasze serce jest gotowe? Czy mamy wiarę walczyć o lepsze jutro nawet w obliczu trudnych realiów czy też będziemy się nad sobą użalać pasywnie czekając na to, aż diabeł ukradnie nawet to niewiele co mamy (Mt 25:29)? Bóg patrzy na nas każdego dnia i czeka, aż będziemy gotowi, aby do przyjęcia jego łaski tak, aby ta łaska nie stała się dla nas przyczynkiem do upadku (jak u prawie wszystkich ludzi, którzy wygrają '6' w totolotka). Jeśli będziemy mieć postawę sługi, który pomnożył 5 min w dalsze 5 (nie mówiąc już o tych wybitnych którzy pomnożą 10 w dalsze 10) i będziemy pamiętać komu tą łaskę zawdzięczamy (tzn Bogu, a nie sobie) to wtedy nic już nie będzie dla nas nie możliwego.
"Bóg sprzeciwia się pysznym, a pokornym daje łaskę" - Jk 4:6
"Pan ubogaca i czyni biednym, poniża i wywyższa. Podnosi biedaka z prochu, dźwiga nędzarza ze śmieci, aby ich posadzić z książętami i dać im miejsce dziedziczenia tronu chwały" - 1Sam 2:7-8
✞
Poznajcie Nicka Vujicica autora książki w języku polskim "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!" któremu choć urodził się on bez rąk i nóg Bóg pobłogosławił żoną, rodziną, majątkiem i radością, której wielu mogło by mu pozazdrościć.
Polecam: https://nickvujicic.com/
Jeśli on mógł? Jakie ty masz wymówki ? ☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tutaj komentujemy temat związany z postem. Jeśli chcesz mi coś powiedzieć na inny temat napisz do mnie na janeczkomariuszrobert@gmail.com