„A stały pod
krzyżem Jezusa matka jego i siostra matki jego, Maria, żona
Kleofasa, i Maria Magdalena. A gdy Jezus ujrzał matkę i ucznia,
którego miłował, stojącego przy niej, rzekł do matki: Niewiasto,
oto syn twój!” - J 19:25-26
Dzisiaj chciałem zabrać
was w podróż do miejsca, które jak żadne inne ma moc przemienić
ludzką duszę. Dzisiejszy post jest niejako rozwinięciem tematu z
postu „Jak
bardzo kocha cię Bóg”. W książce „Gdy Bóg płacze”
Steven Estes i Joni Eareckson Tada podają bardzo interesujący opis
do sytuacji, która miała miejsce ok 2 tys. lat temu niedaleko
Jerozolimy. Fragment przepisany z książki "Chłopak spotyka dziewczynę" Joshua Haris.
Mojżesz błagał, żeby zobaczyć tę twarz i nie zobaczył (2Moj
33:18,20). Teraz była cała zakrwawiona. Ciernie, które Bóg posłał
jako przekleństwo dla ziemskiego buntu, teraz wbijały się w jego
własne brwi...
„Położyć go!” Jeden z żołnierzy podnosi młotek, żeby wbić
gwóźdź, ale w tym samym czasie jego serce musi dalej pompować
krew, gdy ten przygotowuje przegub więźnia. Ktoś jednak musi
podtrzymywać życie żołnierza chwila po chwili, bo żaden człowiek
nie ma takiej mocy sam z siebie. Kto daje oddech jego płucom? Kto
daje siłę komórkom jego ciała? Jedynie Boży syn, gdyż jak
wiadomo „wszystko w nim ma istnienie” (Kol 1:17). Ofiara chce,
żeby żołnierz żył, to ona udziela mu ciągłego istnienia.
Mężczyzna bierze zamach...
W tej krótkiej chwili Boży syn przypomina sobie, jak razem z ojcem
tworzyli nerwy ludzkiego przedramienia. Odczucia, które wspomniane
nerwy będą przekazywać do mózgu. Projekt okazał się bez
zarzutu. Nerwy zadziałały doskonale. „W górę!” Podnoszą
krzyż. Bóg wstawiony na widok publiczny w samej przepasce, ledwie
mogący oddychać.
Jednak to cierpienie to jedynie wstęp do innych, dużo bardziej
przerażających. Syn zaczyna odczuwać coś obcego. Gdzieś w
trakcie tego dnia zaczął unosić się nieziemski odór. Nie obok
nosa, ale obok serca. Czuje się brudny. Ludzka złość zaczyna
wślizgiwać się na jego czystą istotę, żywe odchody z naszych
dusz. Umiłowany przez ojca teraz otoczony jest zgnilizną. Najgorsze
jednak miało dopiero nadejść... Syn musi stanąć w takim stanie
przed samym Ojcem.
W tym samym czasie Bóg-ojciec w niebie podnosi się jak
zaniepokojony lew, wstrząsa grzywą i ryczy gniewnie w stronę
drżącej resztki człowieka wiszącej na krzyżu. Nigdy dotychczas
syn nie widział ojca patrzącego na niego w ten sposób, nigdy nie
odczuwał nawet najmniejszego gorąca jego oddechu. Ryk wstrząsa
niewidzialnym światem i zaciemnia widzialne niego. Syn nie poznaje
tych oczu.
„Synu człowieczy! Dlaczego postępowałeś w ten sposób? Oszukiwałeś, pożądałeś, kradłeś, plotkowałeś, mordowałeś, zazdrościłeś, nienawidziłeś, kłamałeś, przeklinałeś, wydawałeś pieniądze na niepotrzebne rzeczy, przejadałeś się, cudzołożyłeś, byłeś nieposłuszny, sprzeniewierzałeś, oczerniałeś i bluźniłeś. Tyle obowiązków zaniedbałeś, tyle dzieci porzuciłeś! Ignorowałeś ubogich, tchórzyłeś, lekceważyłeś moje imię, zdradziłeś przyjaciół i manipulowałeś innymi. Czy kiedyś powstrzymywałeś swój cięty język? Jesteś obłudnym, żałosnym pijakiem. Ty, który molestujesz małe dzieci, sprzedajesz narkotyki, napadasz podróżnych i drwisz z rodziców. Jak śmiałeś fałszować wybory, wzniecać rewolucje, dręczyć zwierzęta i czcić demony? Czy ta lista nie ma końca? Rozbijanie rodzin, gwałcenie dziewic, szmuglowanie, stręczycielstwo, kupowanie polityków, wzywanie duchów, filmowanie pornografii, przyjmowanie łapówek. Podpalałeś budynki, przeprowadzałeś zamachy terrorystyczne, zakładałeś fałszywe religie, handlowałeś niewolnikami, a w tym wszystkim rozkoszując się każdym kąskiem i przechwalając wszystkim. Nienawidzę w tobie tych rzeczy, gardzę nimi! Czuję wstręt do wszystkiego, co ma związek z tobą! Teraz poczujesz mój gniew!”
Oczywiście, syn jest niewinny, Jest bez skazy. Ojciec wie o tym, ale boska para ma umowę i teraz musi nastąpić to, co niesłychane. Jezus zostanie potraktowany tak, jakby osobiście był odpowiedzialny za każdy popełniony kiedykolwiek grzech.
Ojciec patrzy jak skarb jego serca, zwierciadlane odbicie jego
samego, tonie w surowym, płynnym grzechu. Nagromadzony gniew stwórcy
przeciw ludzkości każdego wieku wybucha w pojedynczym kierunku.
„Ojcze! Ojcze! Dlaczego mnie opuściłeś?!”
Niebo nie słucha. Syn wpatruje się w tego, który tym razem nie
może i nie sięgnie w dół oraz nie odpowie na wołanie. Trójca
zaplanowała to. Syn zniósł to. Duch umocnił go. Ojciec odrzucił
syna, którego kochał! Jezus, Bóg-człowiek z Nazaretu zginął.
Ojciec przyjął jego ofiarę za grzech. Akcja ratunkowa ludzkości
dobiegła końca.
Nie odchodź zbyt szybko z tego miejsca. Patrz! Patrz na zwłoki
tego, dzięki któremu TY jesteś wolny, przyjmij i pij, a będziesz
zbawiony.
✞
„Lecz na dom Dawida
i na mieszkańców Jeruzalemu wyleję ducha łaski i błagania. Wtedy
spojrzą na mnie, na tego, którego przebodli, i będą go opłakiwać,
jak opłakuje się jedynaka, i będą gorzko biadać nad nim, jak
gorzko biadają nad pierworodnym” - Za 12:10
„Gdyż Bóg nie
przeznaczył nas na gniew, lecz na osiągnięcie zbawienia przez Pana
naszego Jezusa Chrystusa, który umarł za nas, abyśmy, czy czuwamy,
czy śpimy, razem z nim żyli” - 1Tes 5:9-10
"Oczywiście, syn jest niewinny, Jest bez skazy. Ojciec wie o tym, ale boska para ma umowę i teraz musi nastąpić to, co niesłychane. Jezus zostanie potraktowany tak, jakby osobiście był odpowiedzialny za każdy popełniony kiedykolwiek grzech."
OdpowiedzUsuńChcesz powiedzieć, że to Bóg Ojciec sprawił, że Chrystus został ukrzyżowany?
Owszem, sprawił to Bóg. Tak się zastanawiam, może warto, drodzy wierzący sięgnąć po Biblię?
Usuń