Mniej więcej dwa lata temu pisałem trochę na temat inności. Ponieważ jestem bardziej ambitny niż papier toaletowy i wiem, że trzeba się rozwijać, postanowiłem dzisiaj napisać trochę podobny post, w tym samym klimacie, jednak z uwzględniłem tego, co Duch Święty mówi do mnie ostatnim czasy, a naśladując post o węglu, dzisiaj również dla urozmaicenia, skorzystam z wiedzy z moich studiów.
A więc czy wiecie, jak wygląda i do czego służy żarówka? Żarówka służy do świecenia. Jest zazwyczaj okrągła (lub ma inny kształt, po to, aby zwiększyć swoją powierzchnię) i świeci całą swoją powierzchnią. O ile jest stale podłączona do źródła zasilania, świeci przez cały czas, aż do swojej śmierci. Ciekawostką jest to, że jeśli włączymy żarówkę i nigdy nie będziemy jej gasić może ona świecić bardzo długo nawet ponad 100 lat. Czas „życia” żarówki maleje wraz z przełączaniem tzn. włączaniem i wyłączaniem. Światło żarówki świeci we wszystkich kierunkach (nawet w stronę nóżki choć z tego fragmentu światła nie korzystamy). Dlaczego mówię o żarówce? Bo uważam, że najskuteczniejszej metody ewangelizacji możemy uczyć się właśnie od... żarówki !
„A Jezus przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” - J 8:12
Jezus jest drogą, prawdą i życiem (J 14:6), jest także światłością (lub blaskiem światła). Światło z punktu widzenia fizyka jest tylko falą elektromagnetyczną o określonej częstotliwości i polaryzacji. Jezus jest jednak czym więcej niż taką falą. Gdy fala elektromagnetyczna uderzy w coś, powstaje bardzo wiele zjawisk (za wyjaśnienie jednego z nich A. Einstein dostał nagrodę nobla). Jednym z tych zjawisk jest ciepło które odczuwamy, gdy pada na nas światło. Głównym jednak atutem światła jest to, że rozprasza ciemność.
Jezus tak jak i ta fala również przynosi ciepło do naszego serca, którego można doświadczyć tylko, gdy stanie się odpowiedni blisko jego blasku. Tak samo też, jak fala Jezus rozprasza ciemność serca, która jest metaforą umiłowania do grzesznego życia. Tak więc każdy, kto skonfrontuje się z Jezusem i przyjmie go do swojego serca, zostanie oczyszczony z tego umiłowania i jego serce zostanie wypełnione tym światłem – jakby źródłem światła, które teraz będzie świecić w nas i przez nas. Gdy Jezus jest w naszym życiu w sposób realny, a nie tylko z plakietki „chrześcijanin” to można to przyrównać do zapalania lampy, która od chwili zapalenia zaczyna świecić jak wspominania wcześniej żarówka.
Czym różni się jednak żarówka od lampy? Żarówka potrzebuje prądu, lampa natomiast pali się dzięki olejowi, który jest w niej. Olej zaś w biblii jest symbolem Ducha Świętego. Tzn. że bez Ducha nie będziemy świecić, nawet jeśli zostaniemy „zapaleni” przez samego Jezusa.
Gdy więc tak jak jest napisane w J 8:12, gdy będziemy iść za Jezusem i będziemy mieli jego światło w sobie, zaczniemy świecić tak jak lampy. Tak jak lampy, a jednocześnie, tak jak żarówki. A więc napełnieni Duchem Świętym i podpiętym (czyli będąc z nim w ścisłej relacji) do Ojca który jest w niebie.
Ok. Po tym przydługim i naukowym wstępie możemy przejść do sedna:
„Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” - Mat 5:14,16
„Idźcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” - Mt 28:19
Z powyższych wersetów jasno (☺) wynika, że światłość, którą dał nam Jezus, nie służy nam tylko po to, aby było nam ciepło, miło i fajnie, ale przede wszystkim po to, aby widzieli ją inni i oddawali chwałę Bogu, a aby ktoś mógł oddać chwałę Bogu, musi się nawrócić, a więc wniosek końcowy jest taki, że świecenie jest formą ewangelizacji i moją tezą, którą stawiam, jest to, że jest ona również najlepszą formą ewangelizacji, jaka jest dostępna człowiekowi (w odróżnieniu od daru ducha, który się nazywa „słowo wiedzy” tzn. proroczym objawieniu komuś tego, co akurat jest idealnym kluczem do jego serca).
„Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia” - 1P 3:12
Ostatnio słyszałem pewną rozmowę między pastorem a członkiem mojego kościoła. Prosił on o modlitwę i pomoc o nawrócenie jego dziewczyny, która była niewierząca i prowadziła rozwiązłe życie. Już samo to że chrześcijanin mówi o osobie niewierzącej jako o swoim chłopaku/dziewczynie wydało mi się dziwne, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Otóż po chwili rozmowy wyszło na jaw, że ów „chrześcijanin” mieszka z tą swoją dziewczyną od dłuższego czasu i nie widział nic złego min. w seksie przedmałżeńskim z nią. Gdy to wyszło na jaw, pastor ten powiedział mniej więcej coś takiego: „Człowieku! Możesz modlić się za tę dziewczynę milion lat, aby poznała Boga i zaczęła być chrześcijanką, ale jeśli ty nie pokażesz jej, jak to chrześcijaństwo ma wyglądać to skąd ona ma to wiedzieć? Jeśli ty jako chrześcijan prowadzisz niemoralne życie, jak możesz oczekiwać, aby ona stała się chrześcijanką? Ona jako niewierząca żyjąca do tej pory niemoralnie, po prostu nie widzi różnicy, między tym jak było, jak jest i jak miało, by według ciebie być. Czy ma to dla ciebie jakieś znaczenie, że ktoś przyklei jej plakietkę „chrześcijan”? Upamiętniaj się najpierw ty i dojdź do czystości w swoim sercu, a wtedy się okaże czy ona chce być z tobą dla ciebie, czy może tylko dla grzechu”.
Powyższa historia uczy mnie, że chcąc, aby inni, którzy są wokół mnie i z którymi rozmawiam i o których się modlę, naśladowali Chrystusa i stawali się jego uczniami, ja sam muszę naśladować Chrystusa i być jego uczniem.
Gdy przychodzi do was akwizytor i chce wam sprzedać szampon, twierdząc, że jest najlepszy na świecie, to czy nie zapytacie się go, czy on sam go używa? A jeśli odpowie, że używa, a jego włosy będą przypominać obraz nędzy i rozpaczy to czy zachęcił, czy zniechęcił was do kupienia tego szamponu?
Wróćmy jeszcze raz do żarówki. Jak pisałem, możemy się od niej uczyć. Czego? Świecenia! Tak jak podłączona żarówka świeci przez cały czas i całą swoją powierzchnią, my jako chrześcijanie musimy pamiętać, że również „świecimy” przez cały czas wszystkim, co robimy i że oczy niewierzących patrzą na nas ciągle i tylko szukają momentu, aby nam wytknąć, że wcale nie są gorsi od nas. Tak jak rodzice muszą się nauczyć, że ich małe dziecko obserwuje ich bardzo uważnie, tak i my musimy się nauczyć, że chrześcijaninem nie jest się tylko w kościele albo podczas ewangelizacji ulicznej, ale 24 na dobę, w pracy, w domu, a także i internecie.
„Ale co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to kala człowieka” - Mt 15:18
Jestem dosłownie zażenowany tym iż spora część moich znajomych na Facebooku, którzy każą siebie nazywać chrześcijanami, publikuje zdjęcia i filmiki, które są rażąco niechrześcijańskie i nie mają nic wspólnego z apostolskim trybem życia, do którego namawiał Chrystus, a którego przecież mamy naśladować! Owszem. Sprośne żarty i fotografie półnagich kobiet są pokusą, ale z tą pokusą trzeba walczyć, a nie cieszyć się nią i dzielić z innymi „chrześcijanami”.
„Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?” - 2Kor 6:14
Owszem. Mamy być w tym świecie, ale będąc w tym świecie, musimy być inni, nawet jeśli będzie nas to kosztować przywilej cierpienia za wiarę. Musimy pokazywać tym ludziom dookoła, że jesteśmy inni i że nasza inność jest źródłem naszego szczęścia i radości z żywota wiecznego, którego wyczekujemy!
Jak więc być innym? Jak świecić? Omówmy to na przykładzie ewangelizacji: Zamiast tłuc kogoś po głowie wersetami z biblii i wrzeszcząc o tym jaki to ogień czeka grzeszników, odsuńmy się lekko na bok, robiąc miejsce Duchowi Świętemu, który będzie każdą osobę traktował indywidualnie, oraz który będzie dawał wskazówki dla ciebie, jak masz działać oraz co, kiedy i jak mówić. Ponadto świećmy przykładnym chrześcijańskim życiem: Miłujmy nieprzyjaciół, wybaczajmy, czytajmy słowo, módlmy się nieustannie, nie oszukujmy, nie przeklinajmy itd. Ludzie to zauważą i będzie ich to intrygować, a gdy zaintrygowani zapytają, dlaczego my tacy jesteśmy, ich serce będzie już gotowe, aby przyjąć ziarno. To właśnie miał na myśli Jezus, gdy mówił:
„Dlatego wam powiedziałem, że nikt nie może przyjść do mnie, jak tylko ten, któremu zostało to dane od Ojca” - J 6:65
Ci, którzy wierzą w predestynacje, interpretują słowa „Dane od Ojca” jako zdecydowanie przez Boga przed stworzeniem świata kto będzie zbawiony a kto nie. Nie wchodząc w tę dyskusję, uważam, że jest to przykład na to, że aby ewangelia mogła do kogoś dotrzeć (w sense do jego serca) i aby mógł być zbawiony, wcześniej musi zajść pewien proces w jego sercu, który czyni sam Ojciec jako idealne dopełnienie roli w trójcy świętej. Ojciec przygotowuje serce, Duch Święty objawia Jezusa,a Jezus zbawia.
Nie chcę was straszyć, jednak musimy zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie: A co, jeśli nie będziemy świecić? Tu biblia jest bardzo jasna:
„Jeśli tedy sól zwietrzeje, czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana” - Mt 5:13
„A już i siekiera do korzenia drzew jest przyłożona; wszelkie więc drzewo, które nie wydaje owocu dobrego, zostaje wycięte i w ogień wrzucone” - Mt 3:10
„Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną” - J 15:6
Jeśli to, co napisałem, dotyka cię i czujesz potrzebę zmiany, to chcę dać ci jeszcze jedną przestrogę. Tak jak życie żarówki skraca się poprzez włączanie i gaszenie, tak samo i życie chrześcijanina skraca się, gdy nieustannie gasi i zapala on swoje wewnętrzne światło, które dał mu Jezus. Jeśli zapalasz swoje światło tylko wtedy gdy ktoś ci o nim przypomni a za kilka dni (tygodni, miesięcy) znowu je gasisz, aby potem znowu zapalić i zgasić to jesteś na najlepszej drodze do tego, aby zgasnąć na zawsze. A jak sam wiesz, przepalonej żarówki ani stłuczonej lampy nie naprawi już, ani prąd, ani nowe światło.
„Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i z drżeniem zbawienie swoje sprawujcie” - Flp 2:12
„Jeśli tedy światło, które jest w tobie, jest ciemnością, sama ciemność jakaż będzie?” - Mat 6:23b
Mariusz ,czy słowa które napisałeś światłość krótką dał nam Jezus ,są właściwe,Czy powinno być użyte słowa ,światłość którą dał Jezus.......Proszę odpisz.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem twojego pytania. Jezus jest światłością. Dał nam samego siebie. Nam czyli ludziom, wszystkim ludziom, choć nie każdy chce żyć w tej światłości.
UsuńAle faktycznie, czemu światłość krótką? Chodzi o to że kiedyś mogliśmy spotkać Go osobiście a teraz nie? Wytłumacz mi, Mariuszu!
OdpowiedzUsuńOK już zrozumiałem :) to była literówka. Chodziło oczywiście o światłość od Chrystusa.
UsuńWciągający artykuł.:) Pozdrawiamy.:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń