Przyznam się, że pisanie postów po tak długiej przerwie nie przychodzi łatwo, jednak czas ten wykorzystałem bardzo owocnie. Jedną z rzeczy, które Bóg położył mi na ten czas na sercu, był temat reprezentowania Jezusa.
"Weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi" - Dz 1:8
"I rzekł im: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu" - Mk 16:15
Mamy więc iść i głosić narodzenie zbawiciela, jego nauki, śmierć krzyżowa i odkupieńcze dla nas zmartwychwstanie, co wszystko razem, w skrócie zwane jest ewangelią. Aby jednak przekazać komuś tę informację, trzeba stanąć przed nim jako człowiek. To co chce powiedzieć, to pytanie: Na kim się skupiasz, kiedy rozmawiasz z ludźmi? Kogo promujesz i czyjego zysku szukasz ?
Mogę mówić o Jezusie w taki sposób, aby wszyscy widzieli jak wspaniałym, oczytanym w biblii i uduchowionym człowiekiem jestem. Mogę mówić o nim w taki sposób, aby podkreślić, jaki to JA zrobiłem wyczyn idąc za nim i czego to JA w życiu nie dokonałem na jego "chwałę". Nie wydaje wam się to znajome ?
Taka postawa jest głęboko niebiblijna i jest po prostu cielesną pychą! Jan chrzciciel miał zupełnie inną postawę:
"On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym" - J 3:30
Co to właściwie znaczy, że ja muszę stawać się mniejszym, a On musi wzrastać ? Ja widzę to jako mówienie o Jezusie w sposób taki, aby "schować" się za tym Jezusem, którego się maluje przed oczami słuchaczy. Aby zniknąć w jego cieniu. Marginalizować siebie, a wypromować jego. Gdy o tym myślałem, przyszedł mi do głowy obraz człowieka, który wychodzi na scenę ubranego w wielki karton z małymi otworami na oczy. Karton ten przysłania go całkowicie tak, że w zasadzie wygląda to, jak wielki chodzący karton. A na tym kartonie namalowany jest Jezus i jego chwała. Gdziekolwiek ten człowiek pójdzie, ludzie nie zobaczą jego (bo jest schowany w kartonie) ale to, co jest na tym kartonie tzn. Jezusa.
Taką postawę możemy nazywać "sercem sługi". Sługa potrafi zrzec się swojego dobrego imienia przed ludźmi, aby jego pan mógł na tym zyskać. Sługa szuka tylko chwały swojego pana. Ktoś o sercu sługi nie myśli w ogóle o swojej prywatnej karierze, prestiżu, zyskach, profitach. On szuka tego dla Pana.
"Maria wzięła funt czystej, bardzo drogiej maści nardowej, namaściła nogi Jezusa i otarła swoimi włosami, a dom napełnił się wonią maści" - J 12:3
Maria, o której wiemy od samego Jezusa, że potrafiła wybrać dobrą cząstkę, (Patrz Łk 10:42) miała serce prawdziwego sługi. Możemy sobie wyobrazić, że Maria miała długie piękne blond włosy. Gdyby żyła dzisiaj świat na pewno bardzo wywyższałby ją za to, że ma tak piękne włosy (Może wtedy też tak było. Kto wie) Na ogół włosy dla kobiety są jej chwałą i dumą. Jednak ona, to co było jej przepustką do wywyższenia samej siebie, zatraciła dla Pana, aby umyć mu nogi tzn, aby jego nogi były czystsze. Ona mówiła: "Nie patrzcie na moje nic niewarte włosy. Patrzcie na piękne nogi Jezusa" Szukała nie swojej chwały, lecz jego chwały.
A my ? Przykład: Wyobraź sobie, że jesteś prezesem wielkiej korporacji. Masz na sobie garnitur za 10 tys $, siedzisz na walnym zgromadzeniu kapitałowców i nagle wchodzi Jezus z brudnymi nogami. Czy podbiegłbyś przy wszystkich, rozdarł swój garnitur i wyczyścił jego nogi, aby ludzie nie wyrobili sobie negatywnej opinii, że Jezus ma brudne nogi? Albo, jeśli jesteś kobietą, że jesteś na swoim ślubie w pięknej bielusieńkiej sukni i zaraz na początku ceremonii widzisz pośród setek gości Jezusa z zabłoconymi nogami. Posłużyła byś mu, wiedząc, że będzie to oznaczać zniszczenie twojej sukni i kontynuowanie ceremonii w totalnie zniszczonym ubraniu ?
Albo jeszcze inny przykład. Widzisz Jezusa idącego drogą i ogromną kałuże błota przed nim. Czy zdecydował byś się rzucić mu pod nogi aby mógł przejść po tobie suchą nogą do swojego celu np zbawienia twojej rodziny ?
Może te przykłady są bardzo ostre i w sumie mało prawdopodobne, ale wierzcie mi nie ma lepszego uwielbienia Boga jak uwielbienie go sercem sługi wobec świata. Jezus sam powiedział, że kto tak czyni znajdzie prawdziwą chwałę i czyn jego przejdzie do historii zarówno pośród ludzi a przede wszystkim w sercu Boga.
"Zaprawdę powiadam wam, gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ta ewangelia, będą opowiadać na pamiątkę Mari i o tym, co ona uczyniła" - Mat 26:13
"Bojaźń Pana jest szkołą mądrości, a pokora poprzedza chwałę" - Prz 15:33
Trafiłeś na bloga, którego założyłem, aby zachęcać, budować, a także wyposażać rozproszonych uczniów Jezusa Chrystusa. Większość tekstów to moje autorskie opracowania rożnych kazań i książek chrześcijańskich, w których Duch Święty objawił mi coś, co jest ważne, aby zrozumiało to całe ciało Chrystusa, aby było silne, zwarte i gotowe na przyjście Oblubieńca, na którego czeka. Jeśli poczułeś się dotknięty, tym co tu przeczytałeś, to proszę, podziel się tym z innymi.
piątek, 17 września 2010
Komu Chwała ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z Marią była trochę inna sytuacja... W zasadzie nie jest powiedziane, czy Jezus miał wtedy brudne nogi. Ta kobieta nie rzuciła się Jezusowi do nóg po to, by mu je wyczyścić. Kontekst jest zupełnie inny. Ta kobieta była ladacznicą. To był akt ukorzenia się jej przed Jezusem. Ona nie tylko czyściła Jego stopy włosami - ona całowała Jego stopy.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o chwałę, to chyba wystarczy zacytować: "Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?".
Co do brudnych nóg, zgadzam się z tobą. Mi chodziło tylko o pokazanie pewnego przykładu, a nie budowanie doktryny czy fałszowanie biblii.
OdpowiedzUsuńCo do wersetu z 1Kor 4:7 to zupełnie nie rozumiem dlaczego go tu przytoczyłeś ? Jak to się ma do mojego posta według ciebie ?
Chodzi mi o to że można uważać, że jest się wspaniałym, oczytanym w Biblii, uduchowionym człowiekiem, ale najpierw trzeba wspomnieć, od kogo to się ma. Że to nie jest żadna moja czy twoja zasługa. To Bóg to nam daje. To Bóg stworzył nas zdolnymi do wszelkich dobrych czynów, to Bóg zesłał nam Swojego Ducha, który daje nam siłę. Tak więc jaki jest nasz wyczyn, skoro Bóg już nam to wszystko dał? Właśnie o to chodzi, że nie ma się czym chełpić.
OdpowiedzUsuńŚwięty Paweł pisze tutaj genialnie, bo z jednej strony pisze: "Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej...", ale po chwili dodaje: "Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę". A w innym miejscu pisze: "Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości.".
Mamy się wszak uczyć pokory od naszego Pana.Pozdrawiam Was.
OdpowiedzUsuń