Każdy kto choć raz czytał o dziejach króla Dawida zna też historię jego poprzednika Saula. Biblia używa jego przykładu, aby nauczyć nas pewnej ważnej rzeczy:
"Saul wybrał sobie trzy tysiące mężów z Izraela. Dwa tysiące było z Saulem w Michmas i na pogórzu Betelu, a tysiąc było z Jonatanem w Gibei Beniaminowej [...] A gdy mężowie izraelscy widzieli, że znaleźli się w niebezpieczeństwie, bo na lud napierano, poukrywali się w jaskiniach i w norach, i w rozpadlinach skalnych, w pieczarach i w jamach, A znaczna ilość przeprawiła się przez Jordan do ziemi Gad i Gilead. Saul pozostał jeszcze w Gilgal, a wszyscy wojownicy, którzy szli za nim, byli przerażeni. I czekał siedem dni do czasu oznaczonego przez Samuela, lecz Samuel nie nadszedł do Gilgal. Wtedy lud opuścił go i rozproszył się." - 1Sam 13:2-8
Wyobraźcie sobie sytuację: świeżo upieczony król którego upatrzył sobie Bóg, staje przed swoim pierwszym poważnym zadaniem i od razu ma pod górkę. Jego armia jest w panice i przerażeniu, on sam zostaje niemal sam. Co można zrobić na jego miejscu?
"I rzekł Saul: Przygotujcie mi ofiarę całopalną i ofiarę pojednania. I złożył ofiarę całopalną." - 1Sam 13:9
Jak myślicie to chyba dobra decyzja prawda? Czy my w chwili ucisku nie próbujemy przekonać Boga, aby zmienił naszą sytuację? Pytanie: Jaka jest jednak nasza prawdziwa intencja?
"Kiedy dokończył całopalenia, nadszedł Samuel i zapytał się go: Co uczyniłeś? A Saul odrzekł: Gdy widziałem, że lud pierzchnął ode mnie, a ty nie nadszedłeś w oznaczonym czasie, pomyślałem, że Filistyńczycy wkrótce ruszą na mnie do Gilgal, a ja nie zdążyłem pozyskać łaski przed obliczem Pańskim, ośmieliłem się przeto złożyć ofiarę całopalną. Tedy rzekł Samuel do Saula: Popełniłeś głupstwo! Gdybyś był dochował przykazania Pana, Boga twego, które On ci nadał, Pan byłby utwierdził królestwo twoje nad Izraelem na wieki. Lecz teraz królestwo twoje nie utrzyma się. Pan wyszukał sobie męża według swego serca i Pan ustanowił go księciem nad swoim ludem za to, iż nie dochowałeś tego, co ci Pan rozkazał." - 1Sam 13:10-14
Motywacja Saula była zła ponieważ on chciał uspokoić swoje sumienie zamiast polegać na już raz wcześniej otrzymanej obietnicy. Mimo iż czyn był dobry został on odebrany przez Boga jako brak wiary i nieposłuszeństwo.
Aby lepiej uzmysłowić wam sytuację opowiem wam przykład z mojego życia: Raz Bóg powiedział do mnie 'Idź do pewnej dziewczyny, bo ja cię dziś do niej posyłam' Wiec ja, jako pokorny sługa poszedłem, zapukałem, a tam nikogo nie było. Wiec zacząłem czekać.... Pod wpływem upływania czasu zacząłem się jednak coraz bardziej zastanawiać. A może coś mi się wydawało? Może coś jest nie tak? Może zadzwonię do niej albo napisze? Zapytałem się Boga 'Co mam robić w tej sytuacji czy mogę jej napisać?' a Bóg mi na to 'Nic nie pisz, czekaj cierpliwie, bo ja cię posłałem i wiem co robię'. I co? Czułem się dokładnie tak samo jak Saul opuszczony przez sprzymierzeńców, w nacisku przed wrogiem, zmarznięty i znudzony czekaniem. I trwała tak ta sytuacja jakiś czas, aż w końcu, mimo wyraźnego zakazu przez Boga, moja grzeszna i wątpiąca natura wygrała i napisałem tej dziewczynie z pytaniem czy będzie dziś w domu. I wiecie co, 2 minuty po moim sms'e przyszła. Nawet nie zdążyła jeszcze sprawdzić swojego telefonu. Bóg był wierny, bo stało się to co obiecał. Ale czy ja byłem wierny? Co było złego w tym, że wysłałem sms'a do koleżanki z zapytaniem czy będzie dziś w domu?
Odpowiedz: Brak cierpliwości i zaufania w Boży plan. W chwili gdy nacisnąłem guzik 'wyślij' moje serce powiedziało Bogu mniej więcej coś takiego: 'Boże ty nie widzisz co się tutaj dzieje, nie rozumiesz sytuacji, muszę się sam zatroszczyć o sytuację, bo jeśli ona nie przyjdzie to ja będę tu stał jak głupek. Muszę się zabezpieczyć'.
Jak myślicie jak wtedy poczuł się Bóg?
Co zrobił z Saulem za taki sam grzech?
Ustami Samuela odebrał Saulowi swoją przychylność i królestwo, a potem oddał komu innemu! Całe szczęście, że my dziś żyjemy w zakonie miłości Chrystusa i nas taka kara nie spotka, bo Jezus wziął ją na siebie. Historia ta uczy mnie jednak, że Bóg traktuje bardzo poważnie wszelkie objawy mojej niewiary..... Bóg chciał dobrze tak dla Saula jak i dla mnie. To my sami obdarliśmy się z tego co on chciał nam dać. Zabrakło tak mało.... tylko odrobiny cierpliwości.
"Jeżeli [obietnica] się odwleka, wyczekuj jej, gdyż na pewno się spełni, nie opóźni się" - Ha 2:3b
"Saul wybrał sobie trzy tysiące mężów z Izraela. Dwa tysiące było z Saulem w Michmas i na pogórzu Betelu, a tysiąc było z Jonatanem w Gibei Beniaminowej [...] A gdy mężowie izraelscy widzieli, że znaleźli się w niebezpieczeństwie, bo na lud napierano, poukrywali się w jaskiniach i w norach, i w rozpadlinach skalnych, w pieczarach i w jamach, A znaczna ilość przeprawiła się przez Jordan do ziemi Gad i Gilead. Saul pozostał jeszcze w Gilgal, a wszyscy wojownicy, którzy szli za nim, byli przerażeni. I czekał siedem dni do czasu oznaczonego przez Samuela, lecz Samuel nie nadszedł do Gilgal. Wtedy lud opuścił go i rozproszył się." - 1Sam 13:2-8
Wyobraźcie sobie sytuację: świeżo upieczony król którego upatrzył sobie Bóg, staje przed swoim pierwszym poważnym zadaniem i od razu ma pod górkę. Jego armia jest w panice i przerażeniu, on sam zostaje niemal sam. Co można zrobić na jego miejscu?
"I rzekł Saul: Przygotujcie mi ofiarę całopalną i ofiarę pojednania. I złożył ofiarę całopalną." - 1Sam 13:9
Jak myślicie to chyba dobra decyzja prawda? Czy my w chwili ucisku nie próbujemy przekonać Boga, aby zmienił naszą sytuację? Pytanie: Jaka jest jednak nasza prawdziwa intencja?
"Kiedy dokończył całopalenia, nadszedł Samuel i zapytał się go: Co uczyniłeś? A Saul odrzekł: Gdy widziałem, że lud pierzchnął ode mnie, a ty nie nadszedłeś w oznaczonym czasie, pomyślałem, że Filistyńczycy wkrótce ruszą na mnie do Gilgal, a ja nie zdążyłem pozyskać łaski przed obliczem Pańskim, ośmieliłem się przeto złożyć ofiarę całopalną. Tedy rzekł Samuel do Saula: Popełniłeś głupstwo! Gdybyś był dochował przykazania Pana, Boga twego, które On ci nadał, Pan byłby utwierdził królestwo twoje nad Izraelem na wieki. Lecz teraz królestwo twoje nie utrzyma się. Pan wyszukał sobie męża według swego serca i Pan ustanowił go księciem nad swoim ludem za to, iż nie dochowałeś tego, co ci Pan rozkazał." - 1Sam 13:10-14
Motywacja Saula była zła ponieważ on chciał uspokoić swoje sumienie zamiast polegać na już raz wcześniej otrzymanej obietnicy. Mimo iż czyn był dobry został on odebrany przez Boga jako brak wiary i nieposłuszeństwo.
Aby lepiej uzmysłowić wam sytuację opowiem wam przykład z mojego życia: Raz Bóg powiedział do mnie 'Idź do pewnej dziewczyny, bo ja cię dziś do niej posyłam' Wiec ja, jako pokorny sługa poszedłem, zapukałem, a tam nikogo nie było. Wiec zacząłem czekać.... Pod wpływem upływania czasu zacząłem się jednak coraz bardziej zastanawiać. A może coś mi się wydawało? Może coś jest nie tak? Może zadzwonię do niej albo napisze? Zapytałem się Boga 'Co mam robić w tej sytuacji czy mogę jej napisać?' a Bóg mi na to 'Nic nie pisz, czekaj cierpliwie, bo ja cię posłałem i wiem co robię'. I co? Czułem się dokładnie tak samo jak Saul opuszczony przez sprzymierzeńców, w nacisku przed wrogiem, zmarznięty i znudzony czekaniem. I trwała tak ta sytuacja jakiś czas, aż w końcu, mimo wyraźnego zakazu przez Boga, moja grzeszna i wątpiąca natura wygrała i napisałem tej dziewczynie z pytaniem czy będzie dziś w domu. I wiecie co, 2 minuty po moim sms'e przyszła. Nawet nie zdążyła jeszcze sprawdzić swojego telefonu. Bóg był wierny, bo stało się to co obiecał. Ale czy ja byłem wierny? Co było złego w tym, że wysłałem sms'a do koleżanki z zapytaniem czy będzie dziś w domu?
Odpowiedz: Brak cierpliwości i zaufania w Boży plan. W chwili gdy nacisnąłem guzik 'wyślij' moje serce powiedziało Bogu mniej więcej coś takiego: 'Boże ty nie widzisz co się tutaj dzieje, nie rozumiesz sytuacji, muszę się sam zatroszczyć o sytuację, bo jeśli ona nie przyjdzie to ja będę tu stał jak głupek. Muszę się zabezpieczyć'.
Jak myślicie jak wtedy poczuł się Bóg?
Co zrobił z Saulem za taki sam grzech?
Ustami Samuela odebrał Saulowi swoją przychylność i królestwo, a potem oddał komu innemu! Całe szczęście, że my dziś żyjemy w zakonie miłości Chrystusa i nas taka kara nie spotka, bo Jezus wziął ją na siebie. Historia ta uczy mnie jednak, że Bóg traktuje bardzo poważnie wszelkie objawy mojej niewiary..... Bóg chciał dobrze tak dla Saula jak i dla mnie. To my sami obdarliśmy się z tego co on chciał nam dać. Zabrakło tak mało.... tylko odrobiny cierpliwości.
"Jeżeli [obietnica] się odwleka, wyczekuj jej, gdyż na pewno się spełni, nie opóźni się" - Ha 2:3b
Jest jeszcze gorzej, bo Saul chciał sobie "pozyskać łaskę Pana" na swoich własnych warunkach - tak jak Kain, nie dbał o to, czy ta ofiara jest zgodna z Bożymi standardami, chciał tylko ją "przehandlować" na pomyślność. To jest rzeczywiście obrzydliwe. Przykro, że my dzisiaj również staramy się "zarobić" tym co robimy, na to, żeby Bóg lepiej na nas patrzył, czy nam "pobłogosławił". I rzeczywiście, brakowało mu ufności, że Bóg wie, co robi. "A bez wiary nie można podobać się Bogu"...
OdpowiedzUsuń