"Dziękuję Ci, że mnie tak cudownie stworzyłeś. Godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę" -aPsalma139:14
Bóg stworzył ludzkość na swój obraz i podobieństwo. Patrząc na różnorodność Bożego stworzenia nie sposób przeoczyć, że Bóg uwielbia różnorodność. Dlatego też korona stworzenia - człowiek, a w zasadzie ludzie, także są różnorodni.
Łatwo widać różnorodność w wymiarze fizycznym: wysoki, niski, gruby, chudy, biały, czarny, z włosami blond, rudymi, czarnymi, z oczami piwnymi bądź błękitnymi, zielonymi, a nawet fiołkowymi. Różnorodności w duchu objawiają się różnorodnymi obdarowaniami przez jednego tego samego Ducha Bożego (1Kor 12:11), który używa naszego ducha ludzkiego. I tak jedni zostają apostołami, inni prorokami, inni ewangelistami, pasterzami i nauczycielami (Ef 4:11), czy odnajdują swoje powołanie w niemniej ważnych służbach miłosierdzia, organizacji, pracy z dziećmi, czy służbie porządkowej. Nie jest wiec niczym dziwnym, że Bóg zaplanował także różnorodność psychiczną i nie mówię tutaj o gustach.
Przez tysiąclecia ludzie byli różnorodni psychicznie, i jak w każdej dziedzinie przez cały ten czas od Adama do dzisiaj w grzesznym świecie "przeżywają" tylko najsilniejsi. Można by rzec anty-biblijnym językiem "selekcja naturalna". A jednak Bóg nie zaplanował selekcji naturalnej wśród ludzi, bo on uczynił WSZYSTKICH doskonałymi i to pomimo różnorodności.
Aby to lepiej zrozumieć zarysujmy idealistyczny przykład dwojga zdrowych ludzi w tym samym wieku. Jednego osiłka o 2 metrach wzrostu i 130 kilogramach wagi oraz drugiego, który ma 160 cm wzrostu i waży 60 kg. Gdyby postawić ich w sytuacji braku żywności i konieczności rywalizacji, który z nich by przeżył? A gdyby w czasie, gdyby ten większy "pakował" mięśnie na siłowni, ten mniejszy używając swojej wizjonerskiej inteligencji, był w stanie skonstruować pistolet prochowy? Który z nich wygrałby konfrontację?
Konfrontację wymyślił diabeł, aby choć jednego z nich zniszczyć, a drugiego osłabić. Bóg tymczasem zaplanował współpracę, aby obaj się bogacili i byli bezpieczni.
W XX w naukowcy odkryli, że za różnorodność psychiczną odpowiedzialne są neurony (to z nich składa się nasz biologiczny mózg oraz cały układ nerwowy w każdej części naszego biologicznego ciała). Prace badawcze nad tym zagadnieniem dopiero nabierają tempa, ale już dziś możemy ogólnie podzielić ludzi na neurotypowych oraz na neuro-nietypowych (lub w skrócie atypowych) tzn. wykazujących istotne odmienności od poprzedniej grupy. Na początku myślano, że atypowość jest po pierwsze chorobą, po drugie, że jest rzadkością. Dzisiaj wiemy, że obie te tezy były błędne.
Po pierwsze, neuro-atypowość jest powszechna. Według rożnych badań może obejmować od 20% do 40% społeczeństwa (badania prowadzone w społeczeństwach tzw. zachodnich, jednak wyniki te skalują się również na inne kultury).
Po drugie, neuro-atypowość nie jest chorobą fizyczną, nie powstała też pod wpływem demonicznym. Neuro-atypowość jest darem Boga takim samym jak zdolność mówienia. Nikt nie mówi, że zdolność do pięknego śpiewu jest wynikiem choroby. Podobnie nie wolno nam nazywać chorobą innych rzadko spotykanych zdolności. Tylko diabeł - ojciec kłamstwa - chcący nas poróżnić oraz zniszczyć poprzez wykluczenie, podsuwa takie tezy.
Neuro-atypowość nie jest jednym prostym ścisłym do nazwania zestawem cech, tak samo jak nie jest prostym i ścisłym podział ludzi według koloru skóry czy innych wskaźników naszej różnorodności fizycznej. Niemalże niemożliwe jest znaleźć dwoje ludzi o identycznej neuro-atypowości podobnie jak prawie niemożliwe jest znalezienie dwojga ludzi o identycznym co do milimetra wzroście lub identycznym co do ułamka herca kolorze włosów (wyjaśnienie: kolory to tak naprawdę częstotliwość fali światła odbitego od danej powierzchni, którą odbiera nasze oko, a mózg nadaje jej znaczenie czyli konkretny "kolor". Częstotliwość fali mierzy się w jednostce Herc.). Naukowcy często nazywają atypowość słowem SPEKTRUM, czyli według słownika języka polskiego wachlarzem, zakresem, wielorakością. Jest to więc zbiór lub oś, na której znajdują się różne odcienie różnorodności psychicznej człowieka jako gatunku. W takim ujęciu na jednym końcu osi byłyby osoby bardzo silnie atypowe, a na drugim końcu osoby typowe lub mówiąc inaczej, osoby nieposiadające cech, które uznajemy za atypowe. Takie podejście bardzo wyraźnie pokazuje, że nie ma ostrej granicy, po przekroczeniu której dana osoba jest atypowa bądź nie. Granica ta jest umowna i jak na razie jeszcze przez naukowców niedoprecyzowana. W pewnym sensie każdy człowiek posiada odrobinę cech atypowych. Obecnie naukowcy ograniczają się wiec jedynie do mniej lub bardziej subiektywnego określenia, czy ktoś spełnia lub nie spełnia jednego lub wielu kryteriów upoważniających do dostania "naklejki" jakieś "dysfunkcji" czyli "inności od standardu" wyznaczonego przez większość populacji, która z definicji będzie nazywana neuro-typową.
Z historycznej zaszłości najczęściej mówi się o spektrum autyzmu jako bardzo wyraźnemu reprezentantowi neuro-atypowości. Autyzm nie jest jednak czymś wielce rożnym od innych znanych potocznie pojęć takich jak dysleksja, dyskalkulia, dysgrafia i wiele innych dysfunkcji. Nazwa "dysfunkcji" jest w ogóle pejoratywna i kojarzy się negatywnie. Słowo to jednak wymyśliły osoby neurotypowe, aby pokreślić, że ktoś "dysfunkcyjny" jest inny niż oni. Analogicznie w innej rzeczywistości, gdyby to ludzie neuro-atypowi stanowili w społeczeństwie większość moglibyśmy sobie zdefiniować, że to BRAK zdolności przejawianych przez ludzi atypowych byłby dysfunkcją. Aby być uczciwym, musimy wiec odrzucić negatywne nacechowanie słowa dysfunkcja lub najlepiej w ogóle przestać nazywać obdarowania ludzi atypowych słowem dysfunkcja, i zastąpić je słowem cecha lub dar.
Warto dodać, że współcześnie coraz więcej ludzi dostaje naklejkę jakiejś dysfunkcji przyklejonej przez jakiegoś mniej lub bardziej wyedukowanego diagnostę. Czasami zdarza się, że taki człowiek z nalepką jest symulantem lub po prostu leniem, który szuka wymówki od pracy uczenia się np. ortografii. Często jednak, okazuje się że naprawdę jest on neuro-atypowy, i że zamiast podążać ścieżką ludzi typowych, powinien znaleźć swoją własną dla ludzi atypowych.
Osoby neuro-atypowe przejawią, wiec pewne specyficzne symptomy, które ja nazywam cechami. Różne podtypy nauro-atypowości mogą mieć tylko część z tych cech lub mieć je wszystkie o rożnym nasileniu. Oto niektóre z nich (kolejność losowa):
- Trudności w rozumieniu żartów, przenośni, żargonu, itp...
- Mowa nadmiernie konkretna (za dużo szczegółów), często metaforyczna lub skrajnie dosłowna,
- Ekscentryzm, egocentryzm (nie mylić z egoizmem),
- Nie elastyczność (często skrajna), życie w schematach,
- Są jak dzieci: mówią, co myślą bez filtrowania,
- Wąskie, ekscentryczne i obsesyjne zainteresowania (życie we "własnym" świecie),
- Bardzo wysoka inteligencja tzw. matematyczna i pamięciowa przy jednoczesnej bardzo słabej inteligencji tzw. emocjonalnej,
- Myślenie i mówienie obrazami, silna zdolność wizualizacji skomplikowanych brył lub pojęć niefizycznych,
- Nieszablonowe rozwiązania tzw. nierozwiązywalnych problemów,
- Bardzo dobra pamięć (czasem nawet fotograficzna),
- Brak wyważania ryzyka (całkowite lekceważenie lub przesadna ochrona),
- Brak zdolności przewidywania emocji i zachowań innych przy jednoczesnej wielkiej empatii i wrażliwości,
- Zdolność do widzenia bardzo nieuchwytnych sygnałów np. pierwszych oznak alienacji u innych ludzi,
- Zdolność wchodzenia w tzw hiper-fokus (stan silnego skupienia poprawiający wydajność myślenia, ale wywołujący ból i agresje, gdy zostanie niespodziewanie przerwany),
- Ograniczona zdolność do "tradycyjnego" uczenia się pisania, czytania i liczenia (np. trudność w zrozumieniu, że słowo "kot" lub obrazek kota to jedynie "reprezentacja" kota, a nie żywy kot),
- Trudność z skupieniu się wystarczająco długo na jednej rzeczy, aby ją doprowadzić do końca,
- Nadruchliwość lub nadaktywność fizyczna, silna potrzeba stymulacji mięśniowej (czucie głębokie),
- Częste przekonanie o swojej nieomylności, co prowadzi do radykalności w poglądach i metodach komunikacji tych poglądów,
- Zdolność wyczuwania niuansów w bodźcach dźwiękowych, świetlnych, dotykowych, zapachowych a nawet smakowych, przez co są mało odporni na intensywność tych bodźców (stąd mówi się o nich "ludzie w miękkich szatach"),
- Szczerzy i prawdomówni, aż do bólu, a przez to często naiwni (jak dzieci).
Ronald D. Davis w książce "Dar Dysleksji" nazwał te "sposoby działania" mózgów jako werbalne i niewerbalne, lub liniowe i równoległe, a obdarowanie tym drugim rzadszym typem nazwał darem. Bo tym właśnie ono jest.
"Logika zaprowadzi Cię z punktu A do B. Wyobraźnia - wszędzie" - Albert Einstein
Ta dyktatura, czyli kompletne ignorowanie inności osób atypowych prowadzi u nich do niebywałej ilości cierpienia i dramatów, a nierzadko i samobójstw fizycznych oraz duchowych poprzez rezygnację ze służby Panu. Ludzie atypowi w niewygodnych dla nich butach ludzi typowych są okradani ze swoich talentów, bo ich po prostu nie używają. Okradzeni, zarżnięci i wytraceni . Idealny obraz owocu szatana. A jaka jest Boża alternatywa ?
W książce Dar Dysleksji, Ronald D. Davis zachęca, aby człowiek neuro-atypowy zamiast na siłę próbować być "typowym" zaakceptował swoją atypowość. Odnalazł swoje własne powołanie i dary i zaczął z nich korzystać dla osiągnięcia celu, nawet jeśli będzie to zrobione w sposób inny, niż chcieliby tego ludzie typowi. Obecnie ludzie typowi najczęściej nie rozumieją metod pracy, talentów i wymagań ludzi atypowych. Jest im wygodnie w świecie przystosowanym tylko do nich. Wygoda prowadzi do lenistwa. Lenistwo do zaniechania podjęcia zmian. Zaniechanie prowadzi do ignorancji potrzeb drugiej strony, a ignorancja prowadzi do przymusu stwierdzenia, że to wina tej drugiej strony i że trzeba ich "leczyć" najczęściej pod przymusem. Każdy z tych elementów jest grzechem, który powinien być piętnowany.
Literatura uzupełniająca:
- Dr Stuart Shanker - "Self-Reg"
- Lek. Psych. Kristin Leer - "ADHD Mózg Łowcy"
- Dr Camilla Pang - "Jak Działają Ludzie"
- Dr Ronald D.Davis - "Dar Dysleksji"
Nawet dzisiaj nie jest łatwo zdiagnozować jednoznacznie niektórych ludzi, a już tym bardziej nie jest łatwo zdiagnozować ludzi historycznych w oparciu jedynie o mniej lub bardziej dokładne opisy ich życia i twórczości. Możemy jedynie teoretyzować, a ostateczny werdykt każdy będzie musiał podjąć samodzielnie.
Jednym z profesjonalnych badaczy, który podjął próbę przyjrzenia się biblijnym bohaterom i nie tylko, jest profesor psychiatra Michael Fitzgerald. Oprócz niego podobne próby podejmowało również wielu innych wybitnych przedstawicieli zarówno środowiska chrześcijańskiego jak np. John Shea, jak i środowiska popularyzatorów wiedzy o autyzmie jak Temple Grandine. Zdaję sobie sprawę, że wśród czytelników niewielu posiada wykształcenie profilowe diagnosty, a doświadczenie w tym, aby wiedzieć "na co patrzeć" jest niewielkie, dlatego nie będę teraz prowadzić wyczerpującej akademickiej debaty z argumentami za i przeciw, a jedynie przedstawić kilka dających do myślenia przykładów.
Subiektywnie oceniłbym również Apostoła Pawła jako osobę neuro-atypową. Jego ponadprzeciętna inteligencja, bezkompromisowość, radykalność i prostolinijność w poglądach ("Chrystus jest wszystkim, a reszta to śmiecie") czyni go jako osobę trudną do naśladowania przez ludzi neurotypowych. Czytając jak działał, jak się wypowiadał i komunikował, zarówno o sobie samym jak i o sprawach kościoła, widzę typowy "sposób myślenia" osoby neuro-atypowej. Charakterystyczne jest np. jego "wyparcie alternatywy" wobec tego, w co sam wierzył i głosił, oraz pewnego rodzaju brak empatii do ludzi, którzy tego nie przyjmowali. Nie mówię o braku miłości, ale o deptaniu przez apostoła wolności wyboru myślenia rozmówców. Jest to bardzo typowe dla osób z zespołem Aspergera. O czymkolwiek oni nie mówią, mają zawsze 100% pewności, że jest to jedyna możliwa prawda, zmuszając rozmówców do przyjęcia ich sposobu myślenia, co bardzo często prowadzi do agresji drugiej strony o alternatywnych poglądach. Być może wiec nie wszystkie "problemy" apostoła z rozwścieczonym tłumem wynikały tylko i wyłącznie z konfrontacji ducha czystego z nieczystym.
Podobne zachowanie i sposób myślenia przejawiał także Eliasz. Jego słowa "na moje słowo nie spadnie teraz deszcz" (1Krl 17:1) mogłyby sugerować, że nie było to do końca konsultowane z Bogiem, i że jest to jedynie przejaw ludzkiej impulsywności emocjonalnej Eliasza połączonej z radykalnością, bez przemyślenia konsekwencji. Ponieważ jednak miał w tym Boży rodzaj wiary i Boży autorytet, stało się tak, jak powiedział, za co potem musiał "odpokutowywać" modląc się do Boga, aż siedem razy, aby to odkręcić i sprowadzić deszcz. Neuro-atypowość Eliasza mogłoby też potwierdzać jego załamanie nerwowe, którego doświadczył pod wpływem demonicznej presji Jezebel. Zobaczmy ten paradoks. Eliasz jako osoba wrażliwa, walczy z "depresją" pod drzewem nie radząc sobie z presją i życzy sobie śmierci (1krl 19:4). Chwilę wcześniej z zimną krwią własnoręcznie zabił 400 proroków, jednego po drugiem. Nawet gdyby uśmiercał ich w czasie: jednego na 5 sekund, to wychodzi ponad pół godziny. Ciężko mi sobie to wyobrazić u osoby neurotypowej, jednocześnie wiem, że dla autystyków byłoby to wręcz banalnie proste. U takich ludzi wahania emocjonalne od radykalizmu do depresji są opisywane przez badaczy jako typowe i charakterystyczne.
Nie mogę ominąć tutaj postaci o której wiemy bardzo mało jednak osobiście subiektywnie uważam ją za 100% neuro-atypowca. Mowa o Jabesie, którego biblia wspomina jako "znakomitszego z pośród swojego pokolenia" (1Krn 4:10). Jego nieszablonowa, wręcz wywrotowa modlitwa (bezpośrednie bez udziału kapłana zwrócenie się do Boga i sposób moglibyśmy powiedzieć "bezczelny" i egoistyczny) pokazuje jego radykalizm i determinacje z powodu cierpienia i prześladowań jakich doświadczał (wyśmiewanie z powodu imienia, cierpienie fizyczne, niedostatek, strach itp.). Cierpienia te jak i rozwiązanie, które przyjął są tożsame z cierpieniami ludzi współcześnie atypowymi.
"Teraz zrozumiałem, że Bóg nie ma względu na osobę" - Dz 10:34
Ludzie mogą to jednak oceniać inaczej. Nawet ludzie w kościele mają wciąż resztki nieprzemienionej natury z którą muszą walczyć każdego dnia (Rz 7:14-25). W konsekwencji pojawia się pokusa, aby oceniać tych, którzy robią coś inaczej niż my jako "robiących to źle". Oczywiście liderzy kościoła muszą oceniać wzrost i w razie potrzeby korygować, jednak mówię tu o ocenianiu owoców rożnych ludzi - czyj owoc jest lepszy, albo czyja metoda uzyskania owocu jest lepsza. Ten grzech (oceniania i porównywania owocu) stał się wręcz podwaliną wszelkich podziałów w ciele Chrystusa, ale to inna historia. Gdzie jest środek miedzy walką z herezją i wypaczeniem słowa Bożego, a radykalnym izolacjonizmem i "monopolem" na prawdę tego nie rozstrzygniemy tak łatwo, wiec zostawmy ten temat upoważnionym przez Boga liderom i sumieniu każdego z osobna.
Wracając do wątku, w sercu każdego człowieka może pojawić się pokusa oceny, że ktoś neuro-atypowy, który "odstaje" od normy, robi coś gorzej lub służy Panu w niewłaściwy sposób. Oczywiście na potrzeby dyskusji załóżmy, że mówimy o ludziach, którzy naprawdę starają się jak mogą służyć Bogu i nie ma w nich grzechu lenistwa i zaniedbania. Taki rodzaj grzechu może bowiem przyjść na każdego człowieka bez względu na jego psychikę.
"We wszelkiej pokorze i cichości, z cierpliwością znosząc się nawzajem w miłości, usiłujcie zachować jedność ducha przez więź pokoju." - Ef 4:2-3
Sytuacja drastycznie zmieniła się w epoce elektryczności, zwłaszcza w XX wieku, gdy wzmacniacze dźwięku stały się powszechnym dobrem społecznym. Całe społeczeństwa, a w ślad za nimi kościoły zaczęły wnosić elektronikę do codziennego funkcjonowania stopniowo licytując się na głośność podczas codziennego życia. Świecka demoniczna zasada "kto krzyknie głośniej" sprawiła, że warunki bodźcowania fizycznego lawinowo zaczęły się zmieniać daleko poza granice wytrzymałości osób neuro-atypowych.
Ludzie neurotypowi, którzy jak pisałem wcześniej stosując wobec atypowych dyktaturę, nie odczuwają większej różnicy, gdy podkręcimy decybele głośnika postawionego w małym zamkniętym pomieszczeniu, gdzie fala dźwiękowa nie ma gdzie się rozproszyć inaczej niż tylko poprzez ciała zgromadzonych ludzi (fizyka uczy, że aby fala dźwiękowa mogła wygasnąć musi się "wchłonąć" w miękką materię inną niż ściany budynku). Do tego dochodzą bardzo rzadko występujące w naturze niskie częstotliwości zwane basami, które dudnią w klatkach piersiowych lub skrajnie wysokie częstotliwości, które często są niesłyszalne dla ludzi typowych, a wywołują fizyczny ból uszu u wielu zwierząt oraz niektórych ludzi atypowych. Jeśli dodać do tego modne mrugające stroboskopowe kolorowe i intensywne światła reflektorowe dostaniemy istną salę tortur dla osób neuroatypowych. Gdyby diabeł mógł zaprojektować miejsce i umieścić w nim znienawidzonych przez siebie ludzi to właśnie ten rodzaj cierpienia by tam doświadczali.
Sam fakt istnienia tych urządzeń nie jest zły. Mają one nawet swoje pozytywne możliwości dla rozprzestrzeniania się królestwa Bożego (choćby poprzez zwiększanie zasięgu głosu na otwartych przestrzeniach). Umieszczanie ich jednak w kościele rozumianym jako zamknięta sala/pomieszczenie jest albo wyręczaniem szatana w jego robocie, albo świadome "wyautowanie" istotnej części członków kościoła zmuszając ich do emigracji kościelnej, albo wynika z kompletnej nieświadomości. Chce wierzyć, że powodem jest to ostatnie i stąd właśnie ten artykuł.
Niektórzy argumentują, że w niebie po zmartwychwstaniu także będzie głośno, wiec "trzeba się przyzwyczajać" oraz ogłaszać atmosferę nieba na ziemi poprzez hałas. Argument ten jest chybiony, bo ci, którzy tak twierdzą, zapominają, że w niebie wszyscy dostaniemy identycznie idealne ciała, bez różnic w działaniu układu nerwowego. Ten warunek nie zachodzi jednak tu na ziemi. Tak wiec w odróżnieniu od czasów po naszym zmartwychwstaniu, teraz tak samo jak musimy jeść i oddychać tak samo musimy dbać o ograniczenie hałasu. Zwłaszcza gdy jesteśmy neuroatypowi.
Kiedyś przeczytałem taką tezę, z którą się głęboko zgadzam, że gdyby z dnia na dzień zabrać z ziemi Ducha Świętego to większość kościołów, by tego nawet nie zauważyła i robiła dalej to samo co do tej pory - starała by się być grupą dobrych ludzi, którzy opowiadają mniej lub bardziej biblijnie poprawnie o teoretycznym Bogu.
Podobnie do tezy powyższej, stawiam swoją tezę, że gdyby zabrać prąd elektryczny to większość kościołów - zgromadzeń ludu Bożego - w ogóle nie umiałaby przeprowadzić spotkania, na którym modlitwa przyciągnęłaby Bożą obecność, i na którą Duch Święty mógłby swobodnie przyjść i działać przemieniając ludzkie życie. Generalizując, tak jak pokolenie milenialsów nie umie już żyć bez smartfonów tak współcześni chrześcijanie bardziej bazują na zmysłach ciała niż na głębi ducha. Innymi słowy ludzie stali się duchowo leniwi będąc niejako niesionym na elektronicznych wspomagaczach. Może to jest właśnie przyczyna coraz rzadszych manifestacji działania Ducha Świętego w kościołach? Bo cytując jednego z pastorów "Na co ma zstąpić Duch? Na radio?"
To co diabeł wypaczył Bóg jednak planował inaczej.
Dlaczego wiec kościół ma "spowalniać", aby dopasować się do delikatnych i wrażliwych atypowych członków? Jaką rolę w kościele Boga żywego mają pełnić osoby neuro-atypowe?
Po pierwsze Bóg kocha różnorodność, a ciało ma składać się z wielu różnych narządów w którym każdym potrzebuje każdego i nikt nie jest samowystarczalny. Cytując klasyka można by rzecz "po pierwsze wystarczy". Możemy do tego jednak dodać więcej powodów. Wymieńmy niektóre. Autyści (lub po prostu osoby neuro-atypowe) są:
- Wrażliwi na sprawy pomijalne przez innych np. widzą pierwsze symptomy słabości czyjeś wiary lub szerzej struktury kościoła,
- Jak dzieci. Ich wiara jest często radykalna i bezwzględna na opinie. Mówią to co Bóg chce, aby było powiedziane, bez względu na koszty "społeczne" (Mt 18:3).
- Niezwiązani poprawnością polityczną lub kulturową.
- Mądrzy i twórczy ponad normę. Często są wizjonerami. Co w połączeniu z wrażliwością sprawia ze mogą np komponować niezwykłe pieśni prosto z pod Bożego tronu.
"Ale teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową. Albowiem On jest naszym pokojem, On z dwóch grup ludzi uczynił jedną, gdy kosztem swojego ciała usuną wrogość, mur podziału [i niezrozumienia], który te grupy rozdzielał." - Ef 2:13-14
"Kto [się czuje] słaby, niech mówi: Jestem bohaterem!" - Joel 3:15b
Jeśli zaś jesteś osobą neurotypową to przede wszystkim otwórz oczy na fakt, że otaczają cię ludzie neuro-atypowi o odmiennych potrzebach i odmiennych granicach bólu do twoich. Nie bądź obojętny. Pogłębiaj swoją wiedzę o tych ludziach (np. czytając książki, które poleciłem wyżej), a wzrośnie twoja empatia i współczucie , a poprzez to także i miłość braterska. Dziękuj Bogu za fakt, że Bóg stworzył tak cudownych ludzi i pomóż im w ich nieporadności, a Bóg ci to wynagrodzi bardziej niż myślisz. Pamiętaj, że tacy ludzie mogą nie umieć poprosić o pomoc i mogą cierpieć w ukryciu, gdy słuchasz głośnej muzyki lub gdy dziwisz się, że nie umieją znaleźć (lub utrzymać pracy). Nie oceniaj i nie krytykuj! Pomóż, a wtedy wspólnie sięgniecie gwiazd i wypełnicie wolę Boga dla was.
A jeśli masz wpływ bo jesteś pastorem lub liderem służby technicznej, po prostu zarządź zmniejszenie ilość decybeli i świateł lub zasięgnij opinii eksperta jak dostosować aranżacje pod kątem osób atypowych neurologicznie. Na pewno twój kościół na tym tylko zyska!
"A ktokolwiek by napoił jednego z tych najmniejszych [i najsłabszych] choćby tylko kubkiem zimnej wody jako ucznia, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej" - Mt 10:42