Grzech to słowo, którego
świat nie lubi (J 3:20). Dla nas chrześcijan obmytych krwią
Chrystusa słowo to nie jest, już tak straszne, nie mniej wciąż
mamy z nim problemy. Umniejszenie tych problemów było moją
motywacją, aby napisać tego posta.
Słowo „grzech” z
biegiem lat bardzo spowszedniało w głoszonych kazaniach i właściwie
dzisiaj „wszystko” już można nazwać grzechem, a jednak Jezus
żył bez grzechu (Hbr 4:15). Gdy słyszymy, że Jezus, wcielony Bóg
żył bez grzechu często opadają nam ręce, myśląc sobie, że to
dla nas niewykonalny standard. A jednak Bóg powiedział:
„Świętymi bądźcie, bo Ja
jestem święty” - 1P 1:16
O byciu świętym napiszę
następnym razem, dzisiaj jednak chce napisać o tym, co Bóg
powtórzył aż pięć razy, a każdy się ze mną zgodzi, że jest
to warunek konieczny na drodze do owej świętości.
„Drżyjcie i nie
grzeszcie! Rozmyślajcie w sercu swym na łożu i
milczcie!” - Ps 4:5
„Opamiętajcie się
nareszcie i nie grzeszcie; albowiem niektórzy
nie znają Boga” - 1Kor 15:34
„Gniewajcie się,
lecz nie grzeszcie; niech słońce nie zachodzi
nad gniewem waszym” - Ef 4:26
Nie grzeszyć! Ale jak?
Aby zbliżyć się do rozwiązania, przyjrzyjmy się wskazówkom,
jakie zostawił nam Bóg.
Po pierwsze musimy znać
Boga i jego naturę (zobacz post Boża
miłość a grzech), że jest Bogiem, który nas kocha, jak
ojciec kocha swoje dzieci. Tylko w ten sposób będziemy mogli w
poprawny sposób się do niego odnosić (zobacz post Twoja
pozycja, a Bóg).
Po drugie musimy „drżeć”.
Ja rozumiem przez to, że musimy być świadomi swojej grzeszności
(niedoskonałości) i bać się kary. Zdrowy strach wywołuje w
konsekwencji opamiętanie, czyli zmianę drogi myślenia i
postępowania.
„Bać się Pana -
znaczy nienawidzić zła” - Prz 8:13
Po trzecie musimy
„rozmyślać w sercu” o zakonie Pana, innymi słowy musimy
studiować to, co Bóg nam powiedział, abyśmy wiedzieli jak
rozwiązywać problemy i pokusy, które spotykają nas na swojej
drodze. Nikt nie uniknie pokus czy problemów dlatego, że nikt nie
uniknie konfrontacji z diabłem (1P 5:8), właśnie dlatego
miłosierny Bóg nie zostawił nas samych na pożarcie diabłu, ale
dał nam wskazówki w postaci Biblii jak żyć godnie.
(Kilka z nich możecie znaleźć tutaj)
Po czwarte musimy w
pokorze i mądrości uznać za grzech to, co tym grzechem
faktycznie jest i nie bać się tego, co tym grzechem nie jest!
Np zamiana słowa „dziecko w łonie matki” na słowo „płód”
nie usprawiedliwia, że aborcja wciąż jest morderstwem.
Greckie słowo άμαρτανω
tłumaczone na język polski jako „grzech” dosłownie znaczy:
chybiać celu,
utracić, zaniedbać coś, zbłądzić, zawinić.
Odnosząc
się do jedynego człowieka, który nie zgrzeszył tzn. Jezusa
Chrystusa, pomyślmy:
Jezus
nigdy nie chybił swojego celu
lub inaczej nigdy nie minął się z powołaniem, a powołanie to nic
innego jak wola jego Ojca. Nie chybił też w sensie doboru swoich
uczniów (J 6:70). Jezus miał wiele celów, przychodząc na ziemie i
wszystkie je spełnił! (Zobacz post Dar).
Tak samo i my, aby nie grzeszyć, musimy wypełniać Boże powołanie
do swojego życia, czyli być posłusznymi woli Ojca, który
zaplanował już dla nas role przed stworzeniem świata (Ef 1:4)! Aby
tego dokonać, trzeba oczywiście tak samo jak Jezus, spędzić setki
godzin na modlitwie w celu poznania tej woli (którą objawia Duch
Święty).
Idąc dalej, Jezus
nigdy nic nie utracił ani nie zgubił. Troszczył się, aby
nawet okruszki nie uległy zmarnowaniu.
„Dopóki byłem z
nimi na świecie, zachowywałem w imieniu twoim tych, których mi
dałeś, i strzegłem, i żaden z nich nie zginął, prócz syna
zatracenia, by się wypełniło Pismo” - J 17:12
„A kiedy się
nasycili, rzekł do uczniów swoich: Pozbierajcie pozostałe okruchy,
aby nic nie przepadło!” - J 6:12
Kolejną cechą Jezusa
było to, że nigdy nie zaniedbał niczego. Studiując
ewangelie, widzimy, że pomimo iż ciężko pracował jako nauczyciel
i uzdrowiciel, zawsze znajdywał czas na modlitwę do Ojca, swoich
uczniów i przyjaciół nawet wtedy, gdy był już bardzo zmęczony.
Jezus nigdy też nie
przekroczył prawa i niczego nie zawinił.
Faryzeusze, którzy nienawidzili Jezusa, bardzo starannie szukali
jego winny oraz starali się go podejść lub sprowokować, aby
powiedział bluźnierstwo, jak jednak czytamy, nigdy nic na niego nie
znaleźli.
„I
nikt nie mógł mu odpowiedzieć ani słowa, ani też już nikt od
owego dnia nie odważył się go pytać”
- Mt 22:46
To
były cnoty Jezusa, zauważmy jednak że ten bezgrzeszny człowiek
robił wiele rzeczy, które niektórzy również próbują nazywać
grzechem. Np Jezus nie był pacyfistą.
Gdy było trzeba, stosował przemoc zarówno fizyczną, jak i słowną.
„Nie mniemajcie, że
przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem
przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka
z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową”
- Mt 10:34-35
„I skręciwszy bicz
z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami
i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał”
- J 2:15
„Węże! Plemię
żmijowe! Jakże będziecie mogli ujść przed sądem ognia
piekielnego?” - Mt 23:33
Innym przykładem jest
to, że Jezus nie bał się bycia sam na sam z kobietą. Choć
wydaje się to niedorzeczne, znam takich „chrześcijan”, który
tego zabraniają jako grzech.
„... i pozostał
Jezus sam i owa kobieta pośrodku” - J 8:9
Tego tematu nie będę
dziś rozwijać, ale tylko go dotknę. Nie jest grzechem relacja
męsko-damska, która nie kończy się małżeństwem. Nie jest
też grzechem dotykanie i całowanie się o ile nasze myśli są
podporządkowane Chrystusowi, choć czasem nie jest to łatwe i
może być zdrowe dmuchanie na zimne. Grzechem jest przekraczanie
Bożej woli, a z biblii wiemy, że np. stosunek płciowy
zarezerwowany jest przez Boga wyłącznie dla pary, która się sobie
ślubowała i tego przekraczać już nie wolno.
Mężczyźni i kobiety
muszą jednak ze sobą rozmawiać i poznawać się sam na sam, aby
zdecydować czy chcą się pobrać, czy nie. Jeśli boją się
spotkań sam na sam tzn, że są zniewoleni i okradzeni przez diabła
z tego, co Bóg ma dla nich. Aby więc umożliwić bezpieczne
poznanie się, dobrze jest przyjąć formę „związku celowego”,
tzn. takiego związku, który jest nastawiony z definicji na
sprawdzenie się czy chcemy się pobrać, czy nie. Więcej na ten
temat znajdziecie w książce, którą polecam pod tytułem „Chłopak
spotyka dziewczynę” Joshua Harris.
Podsumowując, zadajmy sobie kilka pytań. Czy w swoim życiu zabiegamy o objawienie naszego celu życia i usilnie staramy się go wypełnić na przekór przeciwnościom? Czy studiujemy Boże słowo, aby wiedzieć co robić, a czego nie robić? Czy ograniczamy do minimum marnotrawienie czasu, środków i sił na rzeczy mało ważne w kontekście wieczności ? (Aby było jasne: Jezus też odpoczywał). Czy są rzeczy w naszym życiu, które są zaniedbane? Np jakaś dalsza rodzina potrzebująca naszej pomocy albo jakieś stare niedotrzymane obietnice? Czy gdy błądzimy i podejmujemy złe decyzje to szukamy sposobów, aby w przyszłości zabezpieczyć się przed takimi omyłkami, np poprzez regularne kontakty ze starszym w wierze?
Myślę, że powyższe pytania znacznie ułatwią nam dążenie do świętości.
Podsumowując, zadajmy sobie kilka pytań. Czy w swoim życiu zabiegamy o objawienie naszego celu życia i usilnie staramy się go wypełnić na przekór przeciwnościom? Czy studiujemy Boże słowo, aby wiedzieć co robić, a czego nie robić? Czy ograniczamy do minimum marnotrawienie czasu, środków i sił na rzeczy mało ważne w kontekście wieczności ? (Aby było jasne: Jezus też odpoczywał). Czy są rzeczy w naszym życiu, które są zaniedbane? Np jakaś dalsza rodzina potrzebująca naszej pomocy albo jakieś stare niedotrzymane obietnice? Czy gdy błądzimy i podejmujemy złe decyzje to szukamy sposobów, aby w przyszłości zabezpieczyć się przed takimi omyłkami, np poprzez regularne kontakty ze starszym w wierze?
Myślę, że powyższe pytania znacznie ułatwią nam dążenie do świętości.
„Bóg zaś daje
dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze
grzesznikami, Chrystus za nas umarł” – Rz 5:8
„Tego [Chrystusa],
który nie znał grzechu, [Bóg] za nas grzechem uczynił, abyśmy w
nim stali się sprawiedliwością Bożą”
- 1Kor 5:21
✞