Dzisiaj wyjątkowo trochę świeckiej wiedzy psychologicznej. Niech jednak nikt nie rezygnuje, bo pomimo iż jest świecka, teolog Neil Anderson w swojej książce „Zwycięstwo nad ciemnością” uznał ją za kluczową w życiu chrześcijanina do życia, do jakiego powołał nas Bóg, a ponieważ ja zgadzam się z tym stwierdzeniem całkowicie, postanowiłem podzielić się nim na ramach swojego bloga.
A więc: Czy wiecie, jaka jest różnica między celem a pragnieniem? Otóż:
- Cel to każdy konkretny rezultat odzwierciedlający Boży zamiar dla twojego życia, który nie zależy od innych ludzi ani okoliczności wykraczających poza twoją możliwości i prawo do sprawowania nad nimi kontroli.
- Pragnienie zaś to każdy konkretny rezultat, który uzależniony jest od współpracy innych ludzi lub okoliczności, nad którymi nie możesz sprawować kontroli.
Przyczyną braku udanego pełnego życia w Chrystusie wielu chrześcijan jest właśnie to że mylą cele z pragnieniami! Nasza ludzka natura jest tak skonstruowana, że gdy cel, jaki sobie postawimy, odwleka się na skutek jakichś osób lub wydarzeń (na które nie mamy wpływu) zaczynamy być nerwowi, agresywni i w konsekwencji nieszczęśliwi. Gdy zaś cel ten okazuje się zupełnie niemożliwy, wtedy popadamy w poczucie beznadziejności i depresji (na skutek budowania swojej wartości na naszych celach zamiast na Chrystusie) Nawet wersety takie jak Flp 4:13 nam wtedy nie pomagają, gdyż fakty są przeciwko naszej wierze. Cel, a razem z nim poczucie własnej wartości jest niemożliwy. Wiedza o tym daje nam szansę poprawy sytuacji. Rozwiązaniem jest zmiana wiary tzn w tym wypadku celu.
Przykład: Jeśli podoba mi się jakaś dziewczyna i obieram sobie za cel „poderwanie jej” to wystawiam się na atak diabła (patrz Ef 4:27). Jeśli ta dziewczyna podejmie suwerenną decyzję, iż nie podobam się jej (nie jestem w jej typie, na co nie mam wpływu) to w ten sposób zablokuje mój cel. Mój zablokowany cel wpędzi mnie w depresję (np. na skutek upadku wiary w swoją męskość) i diabeł odniósł zwycięstwo wyeliminowania mnie z życia pełnego radości Chrystusa. Jeśli natomiast zamienię mój cel zdobycia tej dziewczyny w pragnienie bycia z tą dziewczyną, to zablokowanie tego pragnienia nie jest tak bolesne, gdyż na pragnieniach nie buduje się poczucia swojej wartości.
Inny przykład: Jeśli jakaś kobieta postawi sobie za cel bycie dobrą żoną i matką to jakiekolwiek trudności w jej rodzinie np. niegrzeczne dzieci czy „oporny” mąż sprawią w niej zgorzknienie i zniechęcenie co jeszcze bardziej pogrąży jej rodzinę w napięciach i tym bardziej odsunie jej cel, co jeszcze bardziej będzie ją dołowało itd.... Jedynym ratunkiem dla niej jest zamiana celu bycia dobrą matką na Boży cel dla niej, czyli „Bycia taką żoną i matką, jaką chce Bóg” (co oczywiście wymagać będzie on niej poznania jego woli i zmusi ją do spędzenia więcej czasu z nim, co może wyjść tylko na dobre). Kto może zablokować tak sformułowany cel? Tylko ona sama! Oczywiście, jeśli powie, że jej pragnieniem będzie także bycie dobrą matką to nie ma nic złego w takim pragnieniu, ale dzięki temu, iż nie będzie ono celem, zabezpieczy tę kobietę przed gniewem, agresją i wszelkim zgorzknieniem, a w konsekwencji może doprowadzić jej rodzinę do rozkwitu i spełnienie tego pragnienia.
Jeszcze jeden przykład: Moim praniem jest mieć dom, żonę i dzieci tzn bycie mężem i ojcem. Jednak moim celem jest bycie w roli, do jakiej powołał mnie Bóg (patrz 2P 1:10). Oznacza to iż jeśli chce być konsekwentny, to muszę być gotowy na wypadek, gdyby Bóg posłał mnie np. do Ugandy, abym był misjonarzem. Takie powołanie (gdyby się stało) stałoby w sprzeczności z moim pragnieniem stabilizacji i ciepłego, cichego zakątka własnego domu. Jednak ponieważ pragnienie to nie cel wciąż mogę zachować radość z życia w pełni Chrystusowego powołania. Nie mniej nie zapominajmy, iż większość naszych pragnienie odzwierciedla Boże pragnień dla nas, więc nie musimy się bać, że Bóg jest sadystą, który zrobi nam specjalnie na przekór, aby patrzeć, jak cierpimy, gdy nasze marzenia niespełnianą się. O ile marzenia te nie są sprzeczne w sposób jawny z Bożą wola (oraz Biblią) oraz o ile stoją na miejscu drugim, względem Bożych celów dla nas to prawie zawsze spełniają się :) A jeśli nie to znak że trzeba poczekać (zobacz posty Cierpliwość popłaca i A co jeśli się nie spełnia)
Obieranie Bożych celów (tzn. bycia taką osobą, jaką chce Bóg) ma też taką zaletę oprócz niemożliwości zablokowania ich przez innych, że są one jak najbardziej możliwe do wykonania, a wręcz pewne, o ile podążamy za Jezusem!
„Doświadczenie was nie wzięło, chyba że ludzkie; wierny jest zaś Bóg, który nie pozwoli, żebyście wy zostali doświadczeni, ponadto co możecie, ale uczyni razem z tym doświadczeniem i wyjście, by móc wytrzymać” - 1Kor 10:13 (dosł)
Parafrazując: „Bóg jest wierny i da wam taki cel, abyście byli w stanie z jego pomocą dać radę go spełnić”
„[Dziękuję Bogu mojemu za was] mając tę pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło (wasz cel), będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa” - Flp 1:6
„Gdzież jest taki ojciec pośród was, który, gdy syn będzie go prosił o chleb, da mu kamień? Albo gdy będzie go prosił o rybę, da mu zamiast ryby węża?” - Łk 11:11
Pomyśl chwilę, czy dał(a)byś swojemu 5 letniemu dziecku zadanie skoszenia trawnika na boisku futbolowym, które jest w innym mieście, dając mu jedynie zepsutą kosiarkę bez benzyny i nie mówiąc, jak ma to zrobić, a na dodatek grożąc, iż jeśli zadanie to nie będzie wykonane na wczoraj, to wyrzucisz je z domu i przestaniesz kochać? Myślisz, że o wiele doskonalszy, miłosierny Bóg by tak zrobił ?
„Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą” - Mat 7:11
Rożnica między celami a pragnieniami jest na tyle duża iż nawet twórcy gry Sims 2 zaimplementowali ją aby jeszcze wierniej oddać symulacje naszego życia.
OdpowiedzUsuń