wtorek, 23 lipca 2013

"Żydzi - naród przyszłości" Recenzja książki

Ostatnio przeczytałam książkę Ulfa Ekmana „Żydzi naród przyszłości”. Z pozoru kolejna książka o historii narodu Żydowskiego. Ale tylko z pozoru. Książkę czyta się świetnie. Jest napisana lekko i kompetentnie. Autor, świetnie opisuje przyczyny i ciągi przyczynowo – skutkowe. Jedynie tak z patriotycznego punktu widzenia można się przyczepić do poruszanej kwestii polskiej, ale o tym dalej.

W książce, na początku autor porusza kwestię powstania Narodu Żydowskiego, czyli wyjście z Egiptu, nadanie prawa, ukształtowanie mentalności. Dodatkowo jest świetna część poświęcona Bożej wierności względem Żydów. I ta część jest chyba moją ulubioną. Bóg jest wierny. To Jego permanentna cecha. Kompletnie niezmienna. A wybranie Żydów na ukochany naród jest wieczne i niezmienne jak sam Bóg. Ekman umiejętnie wprowadza wiele cytatów na poparcie tego, co pisze, więc nie można mu zarzucić manipulowania Pismem.
Kolejnym rozdziałem jest Ziemia. Ten rozdział poświęcony jest terytorium państwa Żydowskiego. Krok po kroku od Abrahama autor pokazuje, jak to się stało, że konkretne tereny trafiały pod panowanie Żydowskie.
W kolejnych rodziałach autor pokazuje powstanie antysemityzmu. Co może niektórych zaskoczyć, istnieje również antysemityzm chrześcijański. Tu zainteresowanych odsyłam do książki. Przecież nie mogę opisać całości, bo przecież nie byłoby po co jej czytać, a recenzja ma raczej zachęcać.
Bardzo ciekawy jest też dodatek z chronologicznym przedstawieniem historii narodu Izraelskiego począwszy od 2000 p.n.e. (Abraham) aż do 2003 n.e. kiedy to książka ukazała się drukiem w USA, oraz kilka mapek i zestawień demograficznych.

Dla kogo jest ta książka? Dla każdego, kto choć trochę jest zainteresowany tematyką żydowską. Książka jest biblijna to raz. Dwa jest pisana z perspektywy chrześcijańskiej, a nie żydowskiej i ich kulturowego bla bla. Chrześcijańskie ujęcie historii narodu wybranego przez Boga na wieki, ujawnia (dla niektórych może zaskakującą) role Izraela dla samego chrześcijaństwa. Książka obala schematy, w których wyrośliśmy, pokazuje kim Żydzi byli, są i będą w historii zbawienia całej ludzkości, oraz kim są w planie Boga dla świata i ludzi.

Niestety Polska jest przez Ekmana wrzucona do jednego worka z Rosją w kontekście antysemityzmu. Ekman przywołuje nawet pogrom Żydów w Płocku z okresu międzywojennego. Osobiście mam na ten temat trochę do powiedzenia.  W XVI w. Polska była nazywana Rajem dla Żydów. Na terenach polskich żyło wtedy ok. 80% światowej populacji Żydów. W XVII w. Polska była drugim po Turcji skupiskiem Żydów w Europie i ich liczebność szacuje się na pół miliona. XVIII w. jak wiemy, był czasem rozbiorów. Ciężko tu mówić o tym, jak Polacy traktowali Żydów, ponieważ ludność zaczęła się mieszać, a polityka społeczna nie była polityką polską, a państw zaborczych. Jednakże w XVIII w. tuż przed zaborami Żydzi liczyli sobie 800 tyś. i stanowili 8% społeczeństwa polskiego. Rzeczywiście najgorsza sytuacja była w zaborze rosyjskim. W XIX w. na terenach polskich mieszkało ok. 4 mln Żydów co stanowiło 4/5 światowej populacji. Po odzyskaniu niepodległości Polskę zamieszkiwały 3 mln Żydów, co stanowiło jedną z największych społeczności na świecie. Mówiono głośno o pogromach, ale wysłannicy mający zbadać sytuację Żydów w międzywojennej Polsce stwierdzi, że incydenty były rozdmuchane a sytuacja Żydów w Polsce jest lepsza niż w państwa ościennych, a największe pogromy odbywają się nie w Polsce, a na Ukrainie. W 1921 populacja Żydów stanowiła 10,5% całej ludności Polski.

Jako ciekawostkę dodam, że 6339 odznaczeń Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata (najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom) należy do Polaków. Stanowi to 26% wszystkich do tej pory przyznanych odznaczeń i tym samym stawia Polskę jako najliczniej reprezentowany kraj. Myślę więc że nazwanie Polski jako całości krajem antysemickim jest grubym przesadzeniem.

Podsumowując przymykając oko na niezrozumienie autora szczegółów Polskiej relacji z Izraelem i przemycane zafałszowania historycznych wynikających jak się domyślam z niewiedzy książka jak najbardziej nadaje się do polecenia zwłaszcza tym który odczuwają dziwną (i nie Bożą) niechęć do narodu wybranego.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Szkoła Ufności

Bóg jest Bogiem, który jest zainteresowany pomaganiem swoim dzieciom i odpowiadaniem na ich potrzeby i pytania o przyszłość. Aby jednak usłyszeć Boży głos, często trzeba „chcieć” go usłyszeć i po prostu dać Bogu szansę.
Owszem Duch święty będzie cię delikatnie przekonywać, aby odłożyć swoje obowiązki na chwilę albo wszystkie inne czynności, które diabeł rozpaczliwie chce ci w tym momencie podsunąć pod nos (on już wie, że Bóg do ciebie dzwoni).

I właśnie tak ostatnio miałem. Miałem silne duchowe przeczucie, że duch święty chce mi coś powiedzieć, i jednocześnie duszewno-emocjonalną chęć użalania się nad sobą jako opozycja do słuchania Boga. W końcu jednak podjąłem męską decyzję. Siadam do biblii i nie obchodzą mnie już okoliczności.
Od pierwszej chwili Bóg pokierował mnie do księgi Królewskiej, gdzie trafiłem na bardzo ciekawe świadectwo godne naśladowania. Tym postem spróbuję wam przekazać, co Bóg powiedział do mnie z trzech rozdziałów tej księgi.

W trzecim roku panowania Ozeasza, syna Eli, króla izraelskiego, [w Jerozolimie] objął władzę królewską Hiskiasz, syn Achaza. Miał dwadzieścia pięć lat, gdy objął władzę królewską, a dwadzieścia dziewięć lat panował w Jeruzalemie. Czynił on to, co prawe w oczach Pana, wszystko tak, jak czynił Dawid, jego praojciec” - 2Krl 18:1-3

Na Panu, Bogu Izraela, polegał, tak że nie było po nim takiego, jak on w gronie wszystkich królów judzkich, ani w gronie jego poprzedników. Był przywiązany do Pana i nie odstępował od niego, przestrzegając przykazań, jakie Pan nadał Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim, wszystko, co przedsięwziął, wiodło mu się” - 2Krl 18:6-7

„On to zniósł świątynki na wyżynach, potrzaskał słupy i rozkruszył węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz; do tego bowiem czasu synowie izraelscy spalali mu kadzidło, nazywając go Nechusztan” - 2Krl 18:4

„Zbuntował on się przeciwko królowi asyryjskiemu i wypowiedział mu poddaństwo. On to pobił Filistyńczyków aż do Gazy i jej okręgów, od wieży strażniczej aż do grodu warownego” - 2Krl 18:8

Hiskiasz został królem, gdy miał mniej więcej tyle lat co ja teraz. Zastał kraj w głębokim kryzysie, będący lennikiem Asyrii, a co gorsze pogrążony w głębokim bałwochwalstwie, które drażniło Boga, zwiastując jeszcze gorsze następstwa. Dzieciństwo Hiskiasza też nie było udane. Jego ojciec był tak wielkim bałwochwalcą, że posuną się nawet do tego, iż zamordował swojego syna (brata Hiskiasza) na ofiarę dla bałwanów. Jak to się stało, że Hiskiasz przeżył, a ponadto zachował wiarę w jedynego Boga, pozostaje kwestą domysłów, jednak faktem jest, że Hiskiasz nie poszedł w ślady ojca i wyciągnął kraj ku świetności.

To na co najbardziej chcę zwrócić uwagę to opis szkoły duchowego dorastania Hiskiasza, która zaowocowała wspomnianym wyżej świadectwem o ufności Panu. Szkoła ta zaczęła się dla Hiskiaszowi zaraz po tym, jak awansował na liście diabła jako największe zagrożenie jego planów niszczenia ludzkości i odwracania ich od Boga (stało się to po zniszczeniu bożków i świątynek, które diabeł tak długo budował i które tak skutecznie drażniły Pana). Diabeł chce, aby ludzie cierpieli i aby byli jak najdalej od Pana. Co prawda moc diabła jest ograniczona, ale wciąż może nas zastraszać. To właśnie przydarzyło się Hiskiaszowi.

Jak czytamy diabeł posłał Sancheryba króla Asyrii, aby zdobył Samarię ówczesną stolicę Izraela (na co Bóg dał zgodę, patrz post Suwerenność Boga), a potem miasta Judejskie, które nie zdążyły jeszcze zregenerować się po fatalnych rządach ojca Hiskiasza. Zwróćmy uwagę, że diabeł nie czekał, aż reformy Hiskiasza przyniosą błogosławieństwo narodowi, tylko atakował od razu, gdy naród był jeszcze słaby.

Hiskiasz jak każdy Boży mąż musiał uczyć się swojej wiary i nie od razu miał jej pełnię. Popełnił wiele znanych nam błędów (a już na pewno mi). Próbował m.in. przekupić króla Asyryjskiego dając mu daniny, jednak nic tym nie osiągnął. To uczy nas, że diabła nie da się przekupić. Jego cel to nasza duchowa śmierć wiec pozbawianie się dóbr na jego rzecz jest czystą głupotą. Hiskiasz zrozumiał to dopiero, gdy był już lżejszy o całe zgromadzone złoto i srebro (lepiej późno niż wcale). Próbował też szukać pomocy w naturalnych (tzn. światowych) rzeczach. Naturalny sojusznik tzn. Izrael był już na kolanach w powodu swoich grzechów, więc sięgnął do Egiptu. Zwróćmy uwagę jak bardzo jest to krok wstecz w stosunku do tego co chciał Bóg, który wyprowadził ich z stamtąd nazywają go „domem niewoli”. Biblia uczy, że naturalne rzeczy nie przynoszą nam ratunku, tak więc Egipt również nie pomógł Hiskiaszowi. Zaczęła się więc jego czarna godzina, która jak się okazało, miała stać się punktem jego duchowej przemiany.
Jak czytamy, ponad 185 tyś. żołnierzy podeszło pod bramy Jerozolimy, w której nie było z byt wielu obrońców. Diabeł wiedział jednak że miasta chronią nie ludzie, ale wszechmocna ręka Pana i czekał, aż Hiskiasz upadnie w duchu na tyle, aby po prostu się poddać. Rozpoczął się wiec jedyny atak, który był dozwolony: Szyderstwo, kłamstwo, zastraszanie, przekupstwo i manipulacja!

W 2Krl 18:19-35 czytamy, jak to Sancheryb król Asyryjski naśmiewa się z Hiskiasza, próbując podburzyć przeciwko niemu lud, wypowiadając kłamstwa, oszczerstwa, a nawet oferując złudne bogactwa dla oczu i uszu. Jak nie przez zastraszenie to przez przekupienie albo manipulacje faktami, w których naprawdę ciężko jest odnaleźć prawdę byle by tylko osłabić wiarę i pozycję Hiskiasza. Swoją drogą czytając to kilkukrotnie, dochodzę do wniosku, że diabeł jest po prostu żałosny. Niestety, gdy uświadomiłem sobie, że diabeł mówi te same rzeczy do mojego życia i często im ulegam, już nie było mi tak do śmiechu.

Rodząca się ufność do Pana w Hiskiaszu była na tamtym etapie w stanie przynajmniej nie wdawać się z diabłem w dyskusję i kazać robić to samo ludowi. Oczywiście pokutował on też za grzechy i posłał listem do proroka o pomoc Bożą. Bóg jest wierny więc, gdy został zapytany, odpowiedział od razu:

Tak mówi Pan: Nie bój się tych słów, które słyszałeś, a którymi lżyli mnie pachołcy króla asyryjskiego. Oto Ja natchnę go takim duchem, że gdy usłyszy pewną wieść, powróci do swojej ziemi, a Ja sprawię, że padnie od miecza we własnej ziemi” - 2Krl 19:6-7

Czy myślicie, że diabeł tak łatwo ustępuje? Czy wiara Hiskiasza wzrosła na tyle, aby definitywnie wykopać diabła? Wzrosła na pewno, gdyż słowo Boże nigdy nie wychodzi z ust Bożych, nie wydawszy owocu, jednak Hiskiasz wciąż wierzył za mało i diabeł po krótkim czasie powrócił i robił to samo (diabeł jest naprawdę żałosny choć niestety mimo wszystko piekielnie skuteczny z powodu swojej nieskończonej determinacji).
Tak samo jest z naszym życiem. Dopóki definitywnie nie uodpornimy się na szyderstwa i kłamstwa diabła lub nie zbierzemy na tyle dużo wiary, aby go definitywnie wykopać z naszego życia, będzie on wracać aż do samego końca świata i nigdy mu się to nie znudzi, aby nas dręczyć. Musimy zrozumieć, że on po prostu nas nienawidzi i nie ma w nim ani kropli litości czy współczucia.

A gdy Hiskiasz przyjął z rąk posłów list [od Izajasza] i przeczytał go, poszedł do świątyni Pana i rozwinął go przed Panem, a potem modlił się Hiskiasz do Pana tymi słowy: Panie, Boże Izraela, który siedzisz na cherubach! Ty jedynie jesteś Bogiem wszystkich królestw ziemi, Ty stworzyłeś niebo i ziemię. Skłoń, Panie, ucho swoje i słuchaj! Otwórz, Panie, oczy swoje i patrz! Przysłuchaj się słowom Sancheryba, które on przysłał, aby urągać Bogu żywemu. Prawdą jest, Panie, że królowie asyryjscy wygubili ludy i ich ziemię, i powrzucali ich bogów w ogień, lecz nie byli to bogowie, ale dzieło rąk ludzkich z drzewa i z kamienia, więc mogli je zniszczyć. Teraz więc, Panie, Boże mój, wybaw nas, proszę, z jego ręki, a poznają wszystkie królestwa ziemi, że jedynie Ty, Panie, jesteś Bogiem” - 2Krl 19:14-19

Wtedy posłał Izajasz, syn Amosa, do Hiskiasza taką wiadomość: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Słyszałem, o co się do mnie modliłeś w sprawie Sancheryba, króla asyryjskiego. [...] Przeto tak mówi Pan o królu asyryjskim: Nie wkroczy on do tego miasta ani nie wypuści na nie strzały, ani nie wystąpi przeciwko niemu z tarczą, ani nie usypie przeciwko niemu szańca. Drogą, którą przyszedł, powróci, a do miasta, tego nie wkroczy, mówi Pan. I osłonię to miasto, i ocalę przez wzgląd na ciebie i przez wzgląd na Dawida, mego sługę” - 2Krl 19:20,32-43

Bóg uosabia się z nami, więc atak na nas jest atakiem na niego. On nie pozwoli diabłu (ani nikomu) na atak na swoje dzieci, a już tym bardziej na niego samego. Pamiętajmy jednak, że Bóg oprócz tego, że jest wkładcą, który nie pozwala sobie ubliżać, jest też czystą miłością, więc nie spala żywym ogniem każdego, kto mu złorzeczy, bo gdyby tak było, to pewnie na ziemi nie byłoby już dzisiaj żadnego żywego człowieka. Chwała Bogu, że dzisiaj możemy usprawiedliwić się krwią Jezusa. Jak to było z usprawiedliwieniem w czasach Hiskiasza, wymagałoby długiej teologicznej dygresji, którą może tym razem wam odpuszczę.

Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka” - Za 2:12
Moimi owcami jesteście, owcami mojego pastwiska, a Ja jestem waszym Bogiem - mówi Wszechmocny Pan” - Ez 34:31

Jest pewna granica, której po przekroczeniu Bóg zareaguje bardzo szybko. Co prawda diabeł rzadko posuwa się aż tak daleko jednak czasem w głębokiej nienawiści i furii, aby zniszczyć jakiegoś człowieka, czasem mu się to zdarza. Tym razem ustami Sanchedryba wystawił Boga na następującą próbę:

„Powiedzcie Hiskiaszowi, królowi judzkiemu, tak: Niechaj cię nie zwodzi Bóg twój, na którym polegasz, myśląc: Nie będzie wydane Jeruzalem w ręce króla asyryjskiego. Oto ty słyszałeś o tym, co uczynili królowie asyryjscy wszystkim ziemiom, postępując z nimi jak z obłożonymi klątwą, a ty miałbyś wyjść cało? Czy wyratowali je bogowie tych ludów, które wytępili moi ojcowie?” - 2Krl 19:10-12

I stało się tej samej nocy, że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy [ludzi]. Toteż Sancheryb, król asyryjski, zwinął obóz i wyruszywszy powrócił [do siebie], i zamieszkał w Niniwie. A gdy oddawał pokłon w świątyni Nisrocha, swojego boga, zabili go Adrammelek i Szareser, jego [własni] synowie” - 2Krl 19:35-37

Szkoła Hiskiasza nie polegała jednak tylko na przetrwaniu oszczerstw i kłamstw. Jak czytamy jeszcze w czasie trwania oblężenia, Hiskiasz był atakowany również fizycznie. Diabeł dręczył go niemiłosiernie kłamstwem, zastraszaniem a do tego i śmiertelna chorobą, co do której nawet prorok zwiastun nadziei orzekł, że nic nie może poradzić i że wyrok Pana jest postanowiony. Myślę, że te słowa były dla Hiskiasza przełomem. W najczarniejszym momencie swojego życia, gdy w zasadzie powiedzielibyśmy podobnie jak żona Hioba „złorzecz Bogu i umrzyj”, Hiskiasz w pokorze oddał Chwałę Bogu i przyjął z pokorą jego wolę. Podobnie jak Hiob wiedział, że to, co zrobił, było dobre, a to, co go spotyka, jest tylko atakiem diabła z zemsty za te dobre czyny aniżeli prawdziwą wolą miłosiernego Boga, aby cierpiał. Tak skurczone serce przyciągnęło Boża uwagę i jak czytamy:

A zanim jeszcze Izajasz wyszedł ze środkowego podwórca, doszło go słowo Pana następującej treści: Wróć się i powiedz Hiskiaszowi, księciu mojego ludu, tak: Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twojego praojca: Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Otóż, uleczę cię, trzeciego dnia wstąpisz do świątyni Pana” - 2Krl 20:4-5

Dalej czytamy, że Bóg dał mu znak w postaci cofnięcia słońca na nieboskłonie (co przesunęło cień na zegarku słonecznym o 10 stopni wstecz) a także przedłużył mu życie, które diabeł tak bardzo chciał skrócić. Od tego dnia Bóg już wiedział, że Hiskiasz jest osobą, na którą może liczyć, tak samo, jak na Dawida jego praojca, gdyż był wypróbowany jak glina w piecu.
Zastanówmy się. Czy Ufność, którą Hiskiasz pokładał w Panu, zawiodła go? Czy warto było przechodzić to jedno trudne oblężenie, aby „wiodło mu się wszystko co przedsięwziął” ?

Ja myślę, że szkoła, którą przeszedł Hiskiasz, sprawiła, że stał się on wielkim narzędziem Pana, którego mógł on używać w przyszłości. Jak czytamy, jednym z jego największych sukcesów było zbudowanie Akweduktu dostarczającego czystą wodę do miasta oraz zbiornik, który ją magazynuje. Jak dla mnie jest to metafora (a wiemy przecież, że ST jest pełny takich proroczych metafor odnoszących się do świata duchowego) pokazująca co trzeba zrobić (albo raczej jakim trzeba być) aby być człowiekiem który pokazuje i przynosi ludziom wodę ducha świętego i uczy ich jak go przyciągać i gromadzić. Czysta woda ducha świętego dająca życie i uzdrowienie rękami Hiskiasza płynęła do ludzi. Czyż to nie jest możenie każdego z nas?

Jezus rzekł:

Każdy, kto pije tę wodę [naturalną], znowu pragnąć będzie, ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu

Zachęcam każdego, nie trwóżmy się z powodu próby, ale oczekujmy tego co Bóg będzie w stanie uczyć z naszym życiem gdyż już ją zwycięsko przejdziemy. Bierzmy przykład z króla Hiskiasza i ufajmy.